mpk poland
  • RELACJA
  • AZJA 2015
  • AZJA 2012 / 2013
  • MAŁE PODRÓŻE
  • GALERIA
  • O NAS
  • KONTAKT

Podążając Herbaciano-Konnym Szlakiem

22/8/2015

0 Komentarze

 
Chiny i Tybet przez stulecia prowadziły ze sobą wymianę handlową. Od wieków najbardziej pożądanym, zresztą nie tylko przez Tybetańczyków, chińskim produktem była herbata. Mieszkańcy Wyżyny Tybetańskiej, ze względu na wysokość nad poziomem morza oraz niesprzyjający surowy klimat, nie mogli jej uprawiać u siebie. Herbata w Tybecie była ceniona nie tylko przez elity, ale z czasem także przez niższe warstwy społeczeństwa, stąd popyt na nią był bardzo duży. Tybetańczycy w rozgrzewającej herbacie upatrywali doskonałą pitną alternatywę dla wody czy mleka. Chińczycy z kolei potrzebowali dorodnych tybetańskich koni. Przodkowie Czyngis Hana, a później on sam we własnej osobie oraz jego synowie, stanowili największe zagrożenie dla chińskiej państwowości. Aby przeciwstawić się mongolskim najazdom z północy, Chińczycy potrzebowali silnych i dobrze przygotowanych tybetańskich wierzchowców.

Tak narodził się jeden z najstarszych na świecie szlaków handlowych. Chińczycy eksportowali do Tybetu herbatę, natomiast importowali stamtąd konie. Śmiertelnie niebezpieczna droga wiodąca przez przełęcze na wysokościach dochodzących do około 5000 m n.p.m. została nazwana Herbaciano-Konnym Szlakiem. Jego właściwym początkiem była miejscowość Ya'an w prowincji Syczuan. Powstały jednak też inne odnogi, m.in. południowa, sięgająca najdalszych zakątków Junnanu. Tą drogą transportowana była herbata uprawiana w okolicach miasta Pu'er, położonego niedaleko obecnej granicy z Birmą.
Obraz
Selekcjonowanie herbaty, Shuangjiang
Nasze malutkie miasteczko Menglian, w którym spędziliśmy ponad dwa tygodnie stacjonując w miejscowej szkole, zlokalizowane jest właśnie w prefekturze Pu'er. Wyruszając więc na północ w naszą wyprawę przez Chiny rozpoczęliśmy podążanie legendarnym Herbaciano-Konnym Szlakiem. Niemal wszystkie miejscowości, które później odwiedzaliśmy, miały mniej lub bardziej bogate związki z tą antyczną drogą handlową. W przeciwieństwie jednak do starodawnych karawan, nie wypakowaliśmy swoich plecaków herbatą, nie zaprzęgliśmy osłów w niezbędne do przetrwania zapasy żywności i nie wędrowaliśmy pieszo po dawno już zapomnianych ścieżkach (których fragmenty podobno gdzieś jeszcze istnieją). Skorzystaliśmy z rozwiązań bardziej gładkich i asfaltowych, które wraz z postępem technologicznym, jeszcze w pierwszej połowie XX wieku, przyczyniły się ostatecznego unicestwienia istniejącego od wieków handlowego szlaku. Wyruszyliśmy autostopem.
Obraz
Pierwszym naszym przystankiem w drodze do Dali było Shuangjiang - zupełnie nieturystyczne, za to zupełnie autentyczne chińskie miasto. Jego wyróżnikiem na skalę całych Chin będą z pewnością zamieszkujące je mniejszości etniczne (Dai, Lahu i Wa), lecz na skalę okolicy jest to zwykła standardowa miejscowość. Dla nas jednak Shuangjiang będzie już na zawsze wyjątkowe, a to za sprawą pewnej szczególnej wspaniałej osoby.
Obraz
Lindesy poznaliśmy przypadkiem. Spacerowałem akurat ulicami miasta, obserwowałem i fotografowałem toczące się w nim lokalne życie. W którymś momencie wypatrzyła mnie zupełnie obca dziewczyna, przywołała do siebie i zaczęła ze mną rozmowę. Nie wyglądała na typową Chinkę - ciemna karnacja, ciemniejszy odcień skóry, na pierwszy rzut oka właściwie zupełnie nieazjatyckie rysy twarzy. Ku mojemu zdziwieniu szybko okazało się jednak, że jest stąd i prowadzi w pobliżu malutki kram, na którym sprzedaje napoje – wodę z cytryną, herbatę z mlekiem, itp. Jej charakterystyczny wygląd wynikał z tego, że pochodzi z mniejszości etnicznej Wa. Zaprowadziła mnie po chwili do swojego stoiska i dała w prezencie herbatę z mlekiem. Nie chciała przyjąć za nią zapłaty.

Następnego dnia znów się spotkaliśmy. Największą jednak niespodzianką było to, że Lindesy zaprosiła nas na wspólną kolację razem z jej mężem i córką. To było niesamowite. Obca osoba, właściwie dopiero co dzień wcześniej poznana, zaprosiła nas na wspólny rodzinny posiłek. Byliśmy zachwyceni propozycją i oczywiście nie mogliśmy odmówić. Ponownie spotkaliśmy się więc wieczorem i wszyscy razem pojechaliśmy do restauracji. Lindesy zamówiła dla każdego lokalną zupę nudlową oraz specjalne danie z krabów. Po posiłku zostaliśmy jeszcze zaproszeni do ich mieszkania, gdzie wszyscy razem mogliśmy jeszcze w domowej atmosferze posiedzieć i pogadać. To było niezapomniane doświadczenie.
Obraz
Wspólna kolacja z Lindesy i jej rodziną
Nasza podróż wiodła dalej na północ. Po przejechaniu kolejnych prawie 400 km dotarliśmy na stopa do Dali. Wjeżdżając do miasta czuliśmy, że znów przecinają się ścieżki naszych dwóch odrębnych podróży, że znów stajemy na środku czasoprzestrzennego skrzyżowania. Wróciliśmy bogatsi w olbrzymi bagaż podróżniczych doświadczeń. Nie mogliśmy uwierzyć w to, jak bardzo zmieniliśmy się od czasu naszej ostatniej wizyty w tym mieście. Kiedyś przyjechaliśmy tu pociągiem, jedynym transportem w Chinach, jaki był wówczas w naszym organizacyjnym zasięgu; dziś przyjechaliśmy autostopem, czyli bardziej „na żywioł”. Kiedyś zastanawialiśmy się jakie atrakcje w okolicy zobaczyć; dziś bardziej nastawialiśmy się na poznawanie ludzi. Zmieniliśmy się od tamtego czasu. I sami jesteśmy pod wrażeniem jak bardzo.
Obraz
Powrót do Dali
Byliśmy bardzo zaskoczeni, gdy dowiedzieliśmy się, że w Dali i jego okolicach produkuje się ser. Tak, prawdziwy ser i to w Chinach! Skąd zatem wziął się ser w kraju, który raczej nie słynie z wyrobów nabiałowych? Zwyczaj spożywania oraz wiedzę o procesie wytwarzania sera najprawdopodobniej w te zakątki Junnanu przywieźli Mongołowie podczas swoich podbojów. Historia prawie jak baśń. Większość Chińczyków pewnie nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, że są miejsca w ich kraju, w których produkuje się ser. Nam udało się odwiedzić wytwórnię sera w Xizhou, gdzie na własne oczy mogliśmy obejrzeć z bliska każdy etap produkcji, a także dokonać degustacji. Lokalnie wytwarzany w tych rejonach ser jest „rozciągany” przez co staje się podłużny i bardzo cienki. Następnie, wystawiając na działanie słońca, suszy się go na specjalnych palach. Gotowy więc produkt jest cienki i twardy. Można go spożywać w tej postaci (smakuje znakomicie), ale także może zostać podany ze specjalną konfiturą z płatków róż. W miasteczku Dali można znaleźć kramy, na których ser ten sprzedaje się po uprzednim grillowaniu z dodatkiem... cukru.
Obraz
Suszenie sera na palach, wytwórnia sera w Xizhou
Obraz
Suszący się ser
Obraz
Degustacja gotowego wyrobu (z konfiturą różaną i bez)
Obraz
Grillowana wersja sera do kupienia w Dali
Kolejnym przystankiem było miasto Lijiang. W naszej podróży na północ Junnanu chcieliśmy je ominąć, jednak pewne zabawne okoliczności sprawiły, że przez przypadek tam zawitaliśmy (ale więcej o tym innym razem). Miasto to słynie z rozległego starego miasta, bogatego w urokliwe wąski uliczki, sklepiki z pamiątkami, restauracje i kawiarnie. Planowaliśmy NIE odwiedzać tego miasta z jednej głównej przyczyny... Tłumy, tłumy i jeszcze raz tłumy. Lijiang „pęka w szwach” od natłoku azjatyckich turystów, którzy wypełniają po brzegi wszelkie ulice i uliczki starego miasta. Trudno cieszyć się tradycyjną chińską architekturą, gdy starówka wygląda tak:
Obraz
Lijiang
Na chińskie święto o nazwie „Festiwal Smoczych Łodzi” zajechaliśmy do miasta Weixi. Głównym elementem tego wydarzenia są wyścigi smoczych łodzi. Z pewnością celebruje się je z większą pompą w miastach, które dysponują długą i szeroką rzeką. Próżno jednak szukać takiej w górskim Weixi. Mogliśmy za to uświadczyć tam innych oznak obchodzenia tego święta. Drzwi domów zdobiły specjalne dekoracje, na ulicach można było kupić typowe dla tego święta przekąski (kupuje się je tylko raz w roku, właśnie podczas Festiwalu Smoczych Łodzi), a w centrum miasta zorganizowany był olbrzymi uliczny bazar, chyba największy jaki do tej pory widzieliśmy w Chinach.
Obraz
Uliczny bazar w Weixi
Obraz
Cała trasa południowej odnogi Herbaciano-Konnego Szlaku jest prawdziwym skarbcem zamieszkujących Junnan mniejszości etnicznych. W Shuangjiang były to głównie ludy Dai, Lahu i Wa. Dali i Xizhou zamieszkiwane są głównie przez mniejszość etniczną Bai. W Lijiang dominuje społeczność Naxi. Natomiast Weixi jest domem dla mniejszości etnicznej Lisu. Wszyscy oni zachowują swoją odrębność, która przejawia się m.in. w języku, zwyczajach, tradycyjnych strojach, architekturze domów, wierzeniach, itp.
Obraz
Architektura typowa dla mniejszości etnicznej Bai
Obraz
Mniejszość etniczna Bai
Obraz
Tańczące kobiety z mniejszości etnicznej Naxi
Po opuszczeniu Weixi nasza podróż przez Junnan wiodła dalej na północ. Podobnie jak przez wiele stuleci karawany z chińską herbatą przemierzały góry, rzeki i bezdroża do miejsca, gdzie mogą ją wymienić na dorodne konie, tak i my podążyliśmy w tym samym kierunku. Przez coraz mniej zaludnione i coraz bardziej trudno dostępne górskie rejony obraliśmy kurs... na Tybet.


Paweł


PRZECZYTAJ TAKŻE
(o naszym pierwszym pobycie w Dali w 2012 roku):
- Miasteczko Dali i szczyty niezdobyte
0 Komentarze

Twój komentarz zostanie opublikowany po jego zatwierdzeniu.


Odpowiedz

    Obraz
    Kącik Kolejowy

    Obraz
    Skarbiec Kultur

    Obraz
    Egzotyczne Wioski



    Popularne wpisy:

    • Stacja Dżungla
    • Zapomnieć czas
    • Pociągi w Chinach
    • Przyjaciele z Borneo
    • Na kambodżańskiej wiosce
    • Transport w Laosie
    • Smak Indii w sercu Brunei
    • Co w plecakach mamy
    • Laotańskie górskie wioski
    • Tajemnicze sanktuarium
    • Wietnamska kawa
    • Zamieszani w dziwne przedsięwzięcie
    • Podróże autostopowe
    • Birmańskie wioski

    Kategorie wpisów:

    Wszystkie
    Birma
    Borneo
    Brunei
    Chiny
    Czarnogóra
    Indie
    Indonezja
    Kambodża
    Laos
    Litwa
    Łotwa
    Malezja
    Norwegia
    Polska
    Przygotowania Do Podróży
    Rosja
    Rozmaitości
    Rozmaitości
    Singapur
    Tajlandia
    Tybet
    Wietnam

    Wpisy wg miesięcy:

    Wrzesień 2015
    Sierpień 2015
    Lipiec 2015
    Czerwiec 2015
    Maj 2015
    Kwiecień 2015
    Marzec 2015
    Grudzień 2014
    Listopad 2014
    Październik 2014
    Sierpień 2014
    Czerwiec 2014
    Kwiecień 2014
    Marzec 2014
    Luty 2014
    Styczeń 2014
    Grudzień 2013
    Listopad 2013
    Październik 2013
    Wrzesień 2013
    Sierpień 2013
    Lipiec 2013
    Czerwiec 2013
    Maj 2013
    Kwiecień 2013
    Marzec 2013
    Luty 2013
    Styczeń 2013
    Grudzień 2012
    Listopad 2012
    Październik 2012
    Wrzesień 2012

Powered by Create your own unique website with customizable templates.