Pomocy! Ratunku! Nasz laptop jest chory. Czy jest gdzieś we wsi lekarz?
Echo...
Natychmiastowa zmiana wszystkich planów. Odcięci od Internetu, na czuja wyruszyliśmy autostopem ponad 130 km do stolicy stanu. Być może tam uda się znaleźć jakiś punkt naprawy komputerów. Dojechaliśmy. Wbijamy do kafejki internetowej. Cudem okazuje się, że w tym samym mieście jest autoryzowany serwis firmy ASUS. Super, może uda się naprawić bezkosztowo. Odkopujemy z plecaka kserokopię karty gwarancyjnej i prosto z kafejki ruszamy do serwisu. Komputer zostaje przyjęty do naprawy.
To właśnie jest globalizacja. Kupujesz produkt w Poznaniu. Wyjeżdżasz z nim na koniec świata. A gdy coś się stanie, twoja gwarancja obowiązuje nawet tam. Pracownik serwisu wpisuje tylko numer seryjny do systemu i wie, że produkt jest objęty gwarancją. Przyjmuje reklamację. W tym momencie poczuliśmy, że gdziekolwiek na świecie jesteśmy, żyjemy w globalnej wiosce.
Obecnie sytuacja jest dla nas naprawdę kryzysowa. Pracownik serwisu z azjatyckim uśmiechem oświadczył, że dysk jest uszkodzony. Martwimy się bardzo, ponieważ mamy na nim zapisane nasze zdjęcia, zaległe treści na stronę internetową i wiele innych ważnych plików. Nasze plany zostały pokrzyżowane. Jesteśmy co najmniej na tydzień uziemieni. Czekamy na wyrok.
PS. Pozdrawiamy z kafejki internetowej.
Magda, Paweł