Wietnamska kawa smakuje zupełnie inaczej niż każda, którą piliśmy do tej pory. Jest naprawdę mocna, ma specyficzny aromat, który określaliśmy jako „palony”, z lekką nutką karmelowo-kakaową. Najczęściej występujące kawy to „Ca phe den”, „ca phe sua”, no i nasza ulubiona „ca phe sua da”.
Zaparzanie wietnamskiej kawy to prawdziwy rytuał. „Ca phe den” to kawa czarna. Najczęściej była ona parzona przy nas, a często także sami mogliśmy zająć się jej przygotowaniem. Proces zaparzania przebiega następująco: Dostajemy małą pustą szklankę, na której położona jest zaparzaczka. Na metalowe sitko w zaparzaczce wsypuje się 2-3 łyżeczki świeżo zmielonej kawy, po czym zalewa się wrzątkiem, dociska z góry i na koniec zamyka przykrywką. Woda przesącza się przez ziarna kawy i kropelka po kropelce kapie do pustej szklanki, powoli ją zapełniając aromatyczną mocną czarną kawą.
Miłośnicy kawy z mlekiem także znajdą coś dla siebie. Być może z powodu upalnego klimatu i związanych z tym trudności w przechowywaniu świeżego mleka, Wietnamczycy pijają kawę z mlekiem skondensowanym. Gdy do powyżej opisanego wariantu kawy nalejemy najpierw na dno szklanki skondensowane mleko, będziemy mogli wypić „ca phe sua”.
No i wreszcie nasza ulubiona wersja “ca phe sua da”, czyli kawa z mlekiem i lodem. Na południu Wietnamu praktycznie nie pija się innej wersji niż właśnie z lodem. Zamawiając “ca phe sua da” oprócz malutkiej szklanki wypełnionej na dole skondensowanym mlekiem oraz położonej na szklance zaparzaczki z sączącą się kawą, otrzyma się także wysoką szklankę wypełnioną kostkami lodu. Po przesączeniu się kawy i wymieszaniu jej z mlekiem w małej szklance, przelewamy całość do dużej szklanki z lodem i rajski napój gotowy.
Pijąc kawę nawet w najmniejszej wietnamskiej kawiarence, oprócz pysznej kawy otrzymuje się do niej niemal zawsze zieloną herbatę, oczywiście także z lodem. Bardzo często dostawaliśmy nawet nie szklankę herbaty, ale cały dzbanek. Warto dodać, że w Wietnamie taka herbata dodawana jest gratis praktycznie do wszystkiego: do śniadania, do obiadu, a nawet do kawy czy koktajlu owocowego. W tutejszym klimacie jest to naturalne i naprawdę wskazane.
My również spędziliśmy wiele chwil przesiadując w lokalnych kawiarenkach w różnych częściach Wietnamu. Picie w nich wietnamskiej kawy było dla nas atrakcją sama w sobie, dającą także możliwość obserwowania toczącego się normalnego życia.
Magda