Podczas naszej ponad 40 dniowej przygody z Chińską Republiką Ludową podróżowaliśmy łącznie 10 różnymi pociągami. W chińskiej kolei spędziliśmy w sumie około 130 godzin i przejechaliśmy dokładnie 7 759 kilometrów. Kolej w Chinach zapewniła nam 7 noclegów (co można przeczytać również jako: 7 nieprzespanych nocek). Tylko raz skorzystaliśmy z opcji innej niż „hard seat”.
Organizacja przepływu ludzi na dworcach kolejowych i stacjach zdecydowanie różni się od znanych nam standardów. W większych miastach kasy biletowe zazwyczaj znajdują się w innym miejscu niż wejście na poczekalnie i perony, ale blisko. Przy kasach zawsze są kolejki. Często też przy samym okienku ustawiony jest system barierek i kołowrotka, takiego jak przy wejściu w supermarkecie, który uniemożliwia Chińczykom bardzo popularne wpychanie się do kolejki. Wskazane jest kupowanie biletów z wyprzedzeniem, najlepiej jak najwcześniej, gdyż w dzień, czy w przeddzień odjazdu, może już po prostu nie być biletów. Na każdym bilecie jest numer wagonu i numer miejsca w pociągu. Zawsze.
W kasach biletowych koło dworca kolejowego można nabyć bilety tylko na pociąg, który odjeżdża z danej stacji. Nie ma możliwości kupienia biletu na pociąg odjeżdżający na przykład z innego miasta, co znacznie utrudniało nam planowanie podróży i kupowanie biletów z wyprzedzeniem. Rozkład jazdy, czas jazdy, stacje pośrednie i ceny biletów zawsze sprawdzaliśmy na anglojęzycznej stronie: www.travelchinaguide.com. Na podstawie uzyskanych tam informacji mogliśmy wypełnić nasze pomocnicze karteczki z chińskimi napisami, które umożliwiały nam kupno biletu. Zawsze najważniejszy był numer pociągu oraz destynacja i data. Bardzo rzadko zdarza się żeby obsługa kas biletowych mówiła po angielsku. Aczkolwiek zdarza się. Kilka razy miło się zaskoczyliśmy, choć trzeba być mocno skupionym żeby zrozumieć ich angielski z chińskim akcentem.
W Chinach nie ma swobodnego wchodzenia na perony kolejowe. Bardzo nas to zdziwiło, gdyż pierwszy raz w życiu spotkaliśmy się z czymś takim. Po prostu na peron nie można wejść w dowolnym momencie, jak np. w Polsce, czy w Rosji. Ale po kolei. Przychodząc na dworzec kolejowy z ważnym biletem należy skierować się do wejścia na poczekalnię. W praktyce w większych miastach jest to zawsze kompleks wielu poczekalni. Można tam wejść tylko i wyłącznie po okazaniu ważnego biletu na przejazd i dowodu tożsamości. Zaraz po sprawdzeniu biletu przechodzi się kontrolę bagażu i kontrolę osobistą. Wszystkie swoje bagaże kładzie się na taśmę do prześwietlenia i w tym samym czasie przechodzi się przez bramkę, a potem jeszcze obsługa skanuje pasażera wykrywaczem metali. Dzięki temu na dworcach nie kręcą się podejrzane typy, ludzie bezdomni, czy inni nieproszeni goście.
Po przejściu kontroli bezpieczeństwa trzeba odnaleźć swoją poczekalnię. Generalnie nie jest to skomplikowane, gdyż system oznaczeń jest bardzo czytelny, nawet dla obcokrajowców. Każda poczekalnia jest wielką halą. W końcu muszą się w niej zmieścić wszyscy ludzie z jednego pociągu. Poczekalnie zawsze wyposażone są w bezpłatną toaletę i dyspozytor z wrzątkiem. Można więc spokojnie napić się ciepłej herbaty, czy zadbać o higienę przed nocną podróżą. W tej kwestii Polska musi się jeszcze sporo nauczyć, żeby dorównać do cywilizacji chińskiej. Podczas oczekiwania na pociąg nie ma wstępu na perony. Po przyjeździe pociągu najpierw peron opuszczają ludzie, którzy wysiedli, a dopiero potem są wpuszczani na peron ludzie, którzy wsiadają. Taka niemiecka dbałość o porządek. W międzyczasie perony świecą pustkami.
Ludzie zbierają się w poczekalni jeszcze na długo przed odjazdem. Z godziny na godzinę, a później z minuty na minutę atmosfera robi się coraz bardziej napięta. Ludzie niby ustawiają się w kolejkę do wyjścia na peron, ale generalnie jest to wielka przepychanka. Tłok przy bramkach robi się coraz gęstszy. Ludzie nacierają ze swoimi wielkimi bagażami. W końcu nadchodzi kulminacyjny moment - walka. A konkretnie, pojawia się przy bramkach obsługa, która za chwilę otworzy przejście, będzie wpuszczać ludzi i po raz kolejny sprawdzać bilety. Gdy obsługa otwiera bramki następuje gigantyczny ruuuuuuuun (czyt. raaaaaaaan). Ludziska jak szaleni biegną na pociąg.
Po co oni biegną, skoro wszystkie bilety mają przypisane miejsca? To pytanie nurtowało nas tylko za pierwszym razem, kiedy pozwoliliśmy im celebrować rytuał ku pociągowego maratonu. Mało wówczas brakowało, a nie mielibyśmy miejsca na ulokowanie naszego bagażu. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Bagaże Chińczyków to zagadnienie, nad którym można by snuć wielogodzinne rozmyślania. Chińczycy wożą ze sobą DUŻO bagaży, a także DUŻO DUŻYCH bagaży. Nawet pojedyncze osoby. Często wyglądają jakby tachali ze sobą do pociągu cały dorobek swojego życia. Wystarczy kilka takich osób żeby zapełnić wszystkie półki bagażowe w wagonie. Poza tym bagaże te często nie wyglądają jak typowe walizki, torby, czy plecaki. Trudno wymyślić na to jakąś sensowną nazwę. My ochrzciliśmy je błyskotliwym określeniem: wory pyrów. No bo niby jak inaczej nazwać coś takiego:
Jest jeszcze jeden powód, dla którego ludzie robią run na banę. Zwyczaj wpychania się na czyjeś miejsca i rodzaje miejsc w chińskich wagonach opisywałem we wpisie Poczuć pociąg do Pekinu. Na pociąg biegną zwykle też te osoby, które mają wykupione miejsca stojące. Jest to ich jedyna szansa, żeby zająć niezarezerwowane miejsce siedzące, co odbywa się na zasadach loterii, gdyż nigdy nie wiadomo, które są wolne. I poza tym żeby ubiec w tym wyścigu pozostałe osoby bez miejscówek.
Dostosowaliśmy się do panujących tutaj reguł gry. Nasz patent na cały ten cyrk był taki, że przychodziliśmy do poczekalni około 2-3 godziny przed odjazdem pociągu, czyli tak jak sporo innych pasażerów. Zajmowaliśmy pierwsze siedzenia przy bramkach. Piliśmy sobie herbatki, jedliśmy banany lub mandarynki, czasem pracowaliśmy na komputerze. Gdy wybijała godzina zero, ja ustawiałem się na początku ścisku i biegłem w czołówce peletonu by zająć miejsca na bagaż, a Magda trochę dalej szła szybkim krokiem. W ten sposób prawie zawsze mogliśmy podróżować spokojnie z plecakami nad głowami. Raz tylko zdarzyło się, że nasz patent zawiódł. Był to wagon piętrowy i zmyleni przez konduktora (choć bliżej mu do rosyjskiego prowadnika, niż polskiego konduktora) zajęliśmy miejsca na górze zamiast na dole. Wypędzeni na dół przez prawowitego właściciela zajętych przez nas miejsc musieliśmy pożegnać się z wolnym miejscem na półce bagażowej. Nasze plecaki więc przez większą część podróży zamiatały wtedy podłogę.
Wory pyrów mają jeszcze inne użyteczności dla swoich właścicieli, oprócz przechowywania całożyciowego dobytku. Mogą być na przykład fotelem w czasie jazdy pociągiem, oparcie stanowi wówczas kolano jakiegoś obcokrajowca z blond włosami i blond bródką. Przy odpowiednio dużej ilości worów pyrów można skonstruować całkiem wygodne łoże do spania w podróży. Wtedy konstruktor bez miejscówki może lepiej wyspać się w korytarzu niż wygodnicki obcokrajowiec na za małym pociągowym siedzeniu. Poza tym wory pyrów są swoistą fortecą podczas okupowania miejsca w dworcowej poczekalni i skutecznie blokują położenie w kolejce.
Każdy wagon jest opisany numerem. Przy wejściu stoi konduktor/prowadnik, który po raz trzeci sprawdza bilety. Wszystkie wagony, podobnie jak w Rosji, posiadają dyspozytor z wrzątkiem. Można więc zjeść jakieś danie błyskawiczne, czy pić sobie herbaty w czasie jazdy. Co kilka minut chodzą ludzie z obsługi, którzy sprzedają różnorodne jedzenie, wrzeszczą przy tym na całe gardło. Poza tym chodzą też inni sprzedawcy, którzy sprzedają różne dziwne rzeczy, np. jakieś śmierdzące maści, masażery, świecące piłeczki, portfele i wiele innych. Najdziwniejsze jednak w tym wszystkim jest to, że pasażerowie te różności kupują.
Trudno mi napisać coś o bezpieczeństwie w chińskich kolejach. Nam nie przytrafiła się żadna przykra przygoda – nikt nas nie okradł, ani nie pobił. Zawsze zachowywaliśmy elementarne zasady bezpieczeństwa – nie pozostawialiśmy naszych bagaży bez opieki, nie pokazywaliśmy dookoła zawartości portfela, itp. Choć nic złego nas nie spotkało, to wielu Chińczyków, z którymi rozmawialiśmy ostrzegało nas, żeby uważać. Nawet policjant, idący przez pociąg, specjalnie nas budził żebyśmy nie przestawali obserwować swoich plecaków.
Chińczycy w pociągach śmiecą na potęgę. Po kilku godzinach jazdy, pociąg zamienia się w pędzący śmietnik na kółkach. Rzucanie papierków, obierków i innych odpadków na podłogę to rzecz najnormalniejsza w świecie. Nikt też nie zwróci uwagi pasażerowi, który nagle w środku wagonu zapali sobie papierosa, mimo wyraźnych znaczków zakazu i mimo tego, że w każdym wagonie są wyznaczone specjalne miejsca do palenia. Okupowane zresztą nieustannie przez kilka osób. Toaleta w chińskim pociągu to dziura w podłodze. Nie należy spodziewać się w niej przesadnej czystości. Zlewy, oprócz w toalecie, zazwyczaj są też dostępne w korytarzach. Dostępne teoretycznie, bo w praktyce mogą stanowić wygodną leżankę. Przybywając do Chin z zamiarem podróżowania chińską koleją z pewnością trzeba zaopatrzyć się w nieskończone pokłady cierpliwości i tolerancji kulturowej.
Siatka połączeń kolejowych w Chinach jest bardzo rozbudowana i zróżnicowana. Podróżowanie tymi środkami transportu jest więc bardzo popularne i z tego względu pociągi są przeludnione. Obniża to znacznie komfort podróży. Często jest duszno i za gorąco, albo za zimno. Pociągi pokonują olbrzymie odległości. Czas w związku z tym płynie zupełnie inaczej. Po dwóch podróżach dłuższych niż 30 godzin, każda następna, która była krótsza, była już powodem do radości. W końcu 20 godzin to nie 30, 12-14 godzin to już „pikuś”, a jazda 6 godzin to prawie jak nie jazda.
Niekwestionowaną zaletą podróży chińską koleją są przepiękne widoki. Trasy pociągów są malowniczo położone wśród wspaniałych pasm górskich, wzdłuż krętych rzek, pośród egzotycznej roślinności, czy pól uprawnych. Wiele takich miejsc, przez które przejeżdżają chiński pociągi, w Polsce byłoby parkami narodowymi i ścisłymi rezerwatami przyrody, bez możliwości budowy linii kolejowej. Zdecydowanie dominują krajobrazy górskie, które nam najbardziej przypadły do gustu. Spore wrażenie robią też mijane po drodze miasta z wysoką zabudową.
Podróżowanie po Chinach drogą lądową nierozerwalnie wiąże się z podróżowaniem pociągami. To właśnie jadąc koleją można wczuć się w prawdziwą kulturę zwykłych Chińczyków. Nie na pokaz, nie dla turystów, lecz normalną, szczerą. Choć nieprzespane nocki to integralny punkt jazdy w wagonie wypełnionym Chińczykami, to jazda pociągiem pozostawia niezapomniane wrażenia. I na pewno warto doświadczyć tego na własnej skórze.
Paweł