Dotarliśmy do wioski Czarnów. Szliśmy przez nią, nadal oświetlając sobie drogę latarkami, a mgła była tak gęsta, że pojedyncze światła z domowych okien były ledwie widoczne. Na końcu wioski czekało na nas schronisko Czartak. Kiedyś było schroniskiem PTTK, jednak teraz funkcjonuje jako gospodarstwo agroturystyczne.
Zmarznięci i zmęczeni, kilka razy wstawialiśmy czajnik, pijąc litrami herbatę, zupki chińskie i tym podobne. To była najzimniejsza noc podczas tego wyjazdu. Spaliśmy w jadalni, która znajdowała się w pomieszczeniu poniżej poziomu parteru. Do tego okna nie były bardzo szczelne. Mieliśmy sporo drewna, żeby dokładać je do kominka, jednak gdy zaszyliśmy się w śpiworach, nikomu w nocy nie chciało się z nich wychodzić. Tym sposobem, gdy w środku nocy ostatnie płomienie dogasły, było tak zimno, że nie pomogły kurtki, śpiwory, ani koce – zwłaszcza uczestnikom płci żeńskiej.
Magda