Noc spędziliśmy w pociągu, który bezpośrednio z Poznania przywiózł nas do Suchej Beskidzkiej. Ulice miasteczka o poranku świeciły pustkami, a słońce powoli dopiero rozgrzewało chłodne poranne powietrze. Blisko dworca znajduje się przystanek autobusowy, z którego odjeżdżają busy do Zawoi. To właśnie tam miała rozpocząć się nasza górska wędrówka. W centrum jednej z najdłuższych wsi w Polsce (Zawoja ciągnie się na 18 km) znajduje się piękny zabytkowy kościół, który postanowiliśmy zwiedzić. Wiele kobiet z wioski (także dziewczyn i dziewczynek), które przychodziły na mszę świętą, ubrane były w lokalne stroje ludowe. Nie przewidzieliśmy jednak wcześniej, że wizyta w centrum wioski poskutkuje długim, kilkukilometrowym marszem w kierunku wejścia na szlak. Około-południowy czerwcowy upał zaczął już nam porządnie doskwierać. Do Zawoi Widły dotarliśmy na piechotę, a gdy okazało się, że do wejścia na szlak są jeszcze 4 km, postanowiliśmy wykorzystać autostop.
Krople wody na oknie nie zwiastowały niestety niczego dobrego. Od samego rana pogoda była pochmurna i deszczowa. No cóż... Mając nadzieję na jej poprawę w ciągu dnia, wcześnie rano wyruszyliśmy na szlak. Rozpoczęliśmy od zdobycia Małej Babiej Góry. Ze względu jednak na spowijającą wszystko dookoła mgłę, widoków ze szczytu nie było żadnych. Idąc dalej zielonym szlakiem dotarliśmy do Przełęczy Jałowieckiej Tabakowe Siodło. W tym miejscu spostrzegliśmy obalone nieopodal drzewo, które posłużyło nam za ławeczkę do odpoczynku. Dalej podążaliśmy Głównym Szlakiem Beskidzkim znakowanym kolorem czerwonym. Maszerując wzdłuż granicy polsko-słowackiej weszliśmy na Mędralową. Na Hali Mędralowej znaleźliśmy drewnianą chatę, która stanowi świetne miejsce na odpoczynek połączony z piknikiem. Chata może także z powodzeniem posłużyć jako miejsce do spania "na dziko". Napisy na ścianach sugerują, że tą drewnianą konstrukcją opiekuje się jakaś miejscowa społeczność miłośników gór. To miejsce jest także ciekawym punktem widokowym.
Wyruszyliśmy w drogę z samego rana. Pogoda była zbliżona do tej z poprzedniego dnia - dominowały gęste deszczowe chmury. Zresztą... krótki obfity deszcz dopadł nas już na pierwszym odcinku trasy, gdy maszerowaliśmy żółtym szlakiem z Korbielowa do Schroniska PTTK na Hali Miziowej. Dłuższa przerwa po dotarciu na miejsce była wskazana. Po około półtorej godzinie schnięcia i odpoczynku rozpoczęliśmy wędrówkę na Pilsko - drugi po Babiej Górze co do wysokości szczyt Beskidu Żywieckiego.
Czwarty i ostatni dzień wycieczki upłynął nam pod znakiem schodzenia z gór i powrotu do Poznania. Schronisko opuściliśmy wcześnie rano i kontynuowaliśmy wędrówkę zielonym szlakiem, którym zeszliśmy do Milówki. W samym centrum miejscowości znajduje się zabytkowy kościół z przepięknym ołtarzem, bogato zdobiony wewnątrz. Dworzec kolejowy w Milówce był ostatnim punktem naszej wyprawy. Dwoma pociągami z przesiadką w Katowicach wróciliśmy do Poznania.
Paweł