mpk poland
  • RELACJA
  • AZJA 2015
  • AZJA 2012 / 2013
  • MAŁE PODRÓŻE
  • GALERIA
  • O NAS
  • KONTAKT

Smak Indii w sercu Brunei

23/6/2013

0 Komentarze

 
Picture
Staliśmy w popołudniowym upale na drodze wylotowej z malezyjskiego Miri. Próbowaliśmy złapać na stopa jakiś samochód. Naszym celem było miasteczko Limbang oddalone o około 180 km. Aby do niego się dostać musieliśmy przejechać przez terytorium Brunei. Dotychczas korzystając z tego środka transportu, nie czekaliśmy dłużej niż 5-10 minut na samochód, który by nas zabrał. Tym razem było jednak inaczej. Staliśmy około godzinę. Podczas tego czasu zatrzymaliśmy około dwadzieścia pojazdów. Sami nie mogliśmy uwierzyć, że aż tylu kierowców chciało nam pomóc. Byliśmy zmęczeni, ponieważ tego dnia autostopem podróżowaliśmy już od rana. Jednak mimo długiego postoju w upale dobry humor nas nie opuszczał. Tym bardziej, że mieliśmy kilka zabawnych sytuacji. Niemal wszyscy, którzy się zatrzymywali, byli zdziwieni - dlaczego obcokrajowcy stoją na autostradzie? Jedna pani z wrażenia zatrzymała się na środku drogi (autostrady!), a dwóch innych kierowców po przejechaniu kilkudziesięciu metrów, wracało na wstecznym pod prąd.

Nikt nie jechał bezpośrednio do Limbang. Za to otrzymaliśmy inne ciekawe propozycje transportu. Głównie do najbliższego miasta Kuala Belait albo do przejścia granicznego. Niektórzy chcieli nas zawieźć z powrotem do Miri na dworzec autobusowy. Jedna pani aż zawróciła, aby upewnić się po raz drugi czy na pewno nie chcielibyśmy, żeby nas zawiozła na autobus. Postanowiliśmy uparcie czekać na szczęście i podwózkę bezpośrednio do Limbang. Baliśmy się, żeby nie utknąć gdzieś w Brunei, ponieważ na tamtejszych super-autostradach łapanie kolejnego stopa zajęłoby nam dużo czasu, a było już późne popołudnie.

W międzyczasie zaczęły nadciągać ciemne deszczowe chmury, zwiastujące standardową popołudniową ulewę. Gdy zatrzymaliśmy następny samochód, którego kierowca powiedział, że może nas zabrać do Bandar Seri Begawan, zmieniliśmy plany. Postanowiliśmy dojechać chociaż do stolicy, a stamtąd próbować jechać dalej. Było to dość ryzykowne, ponieważ nie mieliśmy przy sobie żadnych pieniędzy w walucie brunejskiej, dlatego w razie gdybyśmy utknęli tam na noc, mielibyśmy problem z kupieniem jedzenia czy noclegu. Jednak czekanie kolejnej godziny na autostradzie nie poprawiłoby naszej sytuacji. Zapakowaliśmy zatem nasze plecaki do bagażnika i po długim postoju wyruszyliśmy wreszcie w dalszą drogę z hinduskim małżeństwem.

Dowiedzieliśmy się, że nasz kierowca Sigar od około dwudziestu lat mieszka w Brunei razem ze znacznie młodszą od siebie żoną. Gawędząc z nimi na różne tematy, trochę o nas, trochę o ich życiu, kilometry umykały jak szalone. Sigar jechał naprawdę szybko. Przypomniała mi się historia o tym, że w Indiach kierowcy autobusów zawsze pędzą jak szaleni, nie troszcząc się zbytnio o to, że mogą spowodować wypadek. W hinduizmie wierzy się w reinkarnację, także, nawet jeśli coś im się stanie w wypadku, zawsze czeka ich kolejne życie.

W międzyczasie zaczęło się robić coraz później i ciemniej. Martwiliśmy się co zrobimy, gdy rozstaniemy się z tym miłym małżeństwem w Bandar Seri Begawan. Złapanie wieczorem kolejnego samochodu, mogłoby już być niewykonalne. Sigar jakby czytając w naszych myślach, zagadnął nagle, że ma w domu jeden pokój wolny. Powiedział, że kolejnego dnia przyjeżdża jego syn, ale tego wieczoru go nie ma i jeśli chcemy to mamy zostać u nich na noc. Zaoferował, że rano odwiezie nas na drogę wylotową z miasta, żebyśmy złapali dalej kolejny transport. Z nieskrywaną radością, odpowiedzieliśmy, że bardzo chętnie się u nich zatrzymamy.

Picture
Po drodze wstąpiliśmy do lokalnej jadłodajni na kolację. Mieliśmy okazję spróbować indyjskiego dania: ryby i kurczaka w sosie curry z ryżem. Jakie było nasze zdziwienie, gdy podczas postoju w restauracji, nagle podszedł pewien mężczyzna i powiedział głośno w naszą stronę: „Orang Poland” (orang – po malajsku człowiek, ludzie). W pierwszej chwili nie wiedzieliśmy o co chodzi, ale zaraz potem zorientowaliśmy się, że to przecież kierowca, z którym jechaliśmy na stopa ciężarówką w pierwszą stronę do Brunei. Co za niespodzianka, jaki ten świat mały! Po krótkim postoju wyruszyliśmy w dalszą drogę.

Gdy dojechaliśmy na miejsce było już zupełnie ciemno. Pod koniec drogi Sigar jechał jeszcze szybciej. Spieszył się, ponieważ pod jego domem czekali na niego przyjaciele, z którymi umówił się na swoją ulubioną grę – badmintona. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że sportem narodowym w Indiach jest krykiet. Gdy Sigar skończył grę, spędziliśmy razem z nim i jego żoną bardzo miły wieczór. Spróbowaliśmy tradycyjnego jedzenia rodem z Indii: ryżu i pyz ryżowych, które jada się, mocząc w aromatycznych sosach głównie na bazie curry. Napiliśmy się także tradycyjnej herbaty masala. Takiej samej jakiej można się napić na każdym rogu w indyjskich miastach. Jest przepyszna i myślę, że z powodzeniem nadawałaby się na nasze polskie zimy. Aby ją przygotować należy najpierw gotować w wodzie pokrojony korzeń imbiru przez około 10 minut. Następnie dodać suszone liście czarnej herbaty i dalej gotować, potem dodać świeży kardamon, można też goździki, a na końcu mleko i cukier.

Picture
Oprócz zagadnień kulinarnych, poruszaliśmy też tematy kulturowe i religijne. Pokazali nam, że w ich domu jeden malutki pokój przeznaczony jest tylko do modlitwy. Na ścianie w złotych ramkach znajdowały się zdjęcia bogów hinduizmu. W całym domu oprócz podobizn różnych nieznanych nam bóstw, słoni i symboli ich religii zobaczyliśmy także wizerunki Jezusa Chrystusa i Buddy. Paweł zapytał, dlaczego w ich domu znajduje się wizerunek Jezusa, skoro nie są chrześcijanami. Na co Sigar odpowiedział, że on wierzy we wszystko. Wydało się nam to dość ciekawe. Cóż, hinduizm to wielobóstwo, więc widocznie ich religia nie wyklucza wiary w innych bogów. Innym intrygującym dla nas rytuałem było poranne karmienie ptaków. Wczesną porą, tuż po modlitwie, Sigar karmił ryżem przylatujące przed jego dom ptaki. Mówił, ze robi tak codziennie.

Od zawsze interesowało mnie dlaczego hinduskie kobiety noszą czerwone znamię na czole. Miałam zatem wreszcie niepowtarzalną okazję dowiedzieć się u źródła dlaczego tak jest. Znamię pomiędzy brwiami mogą mieć zarówno mężczyźni jak i kobiety i jest to związane z ich religią. Natomiast czerwony znak na czubku głowy noszą tylko kobiety, które są zamężne. Jest to komunikat dla wszystkich napotkanych mężczyzn, że są już zajęte. Ponadto znakiem małżeństwa jest obrączka, ale noszona na placu u stopy, a także charakterystyczny wisiorek na szyi. Dowiedzieliśmy się również, że niezamężne dziewczyny wpinają często we włosy świeże kwiaty jaśminu. To taki naturalny perfum, mający na celu przyciąganie przedstawicieli płci przeciwnej. 

Tego wieczoru dowiedzieliśmy się jeszcze innych ciekawostek dotyczącej kultury i życia Hindusów. Mimo ogromnego zmęczenia, siedzieliśmy do późna. Kolejnego poranka Sigar z samego rana zawiózł nas na drogę wylotową z miasta, skąd w ekspresowym tempie udało nam się złapać samochód jadący w odpowiadającym nam kierunku. Dzięki spotkaniu tych wspaniałych ludzi przez moment mogliśmy zmienić kurs naszej podróży i poczuć się jak w zupełnie innym zakątku świata. Na tę jedną noc zatrzymaliśmy się w Indiach.


Magda

0 Komentarze

Sułtanat Brunei

17/6/2013

0 Komentarze

 
Picture
Podróżując po Borneo, zwiedzaliśmy dotychczas tylko Malezję. Jednak wyspa Borneo to także (a właściwie w głównej mierze) Indonezja oraz pewne malutkie, niezwykle bogate państwo muzułmańskie. Będąc już bardzo blisko niego, nie mogliśmy go nie odwiedzić.

Brunei jest monarchią absolutną, a władzę w nim sprawuje sułtan. Bogactwo tego państwa stanowią złoża ropy naftowej. Pierwsze wrażenie po przekroczeniu granicy to szerokie i dobrej jakości drogi. Druga ważna sprawa, której nie sposób nie zauważyć, to około trzykrotnie wyższe ceny w porównaniu z Malezją.

Obywatele Brunei mają zapewniony bezpłatny dostęp do świadczeń medycznych i darmowej edukacji. Mieszkańcy nie muszą płacić podatku od dochodów. Poza tym stawka podatku VAT również wynosi 0%. Gospodarka Brunei opiera się na ropie naftowej. Przedsiębiorstwa „naftowe” muszą odprowadzać do państwa aż 55% swoich dochodów. Ciekawostką jest fakt, że w Brunei oprócz waluty narodowej, można posługiwać się także walutą Singapuru. Dolar brunejski jest wymieniany kursem jeden do jednego na dolary singapurskie.

Naszą wizytę rozpoczęliśmy od odwiedzenia stolicy – Bandar Seri Begawan. Spacerując po mieście, czuliśmy się dość nieswojo, ponieważ byliśmy jednymi z niewielu przechodniów. Prawie wszyscy jeździli samochodami. Spacerowaliśmy zatem zupełnie pustymi chodnikami. Widzieliśmy wspaniałe meczety. Zwiedziliśmy także muzeum Royal Regalia, w którym mogliśmy zobaczyć między innymi w miniaturowych wymiarach rekonstrukcję ogromnej sali tronowej z pałacu sułtana. Wieczorem stanęliśmy przed bramą samego pałacu. A za zamkniętą bramą widzieliśmy w oddali kolejną bogato zdobioną bramę. Samego pałacu niestety nie zobaczyliśmy. Ma on prawie 1 800 pomieszczeń i niektóre jego części są tyko raz w roku udostępniane dla odwiedzających.

Sam sułtan Brunei jest zaliczany do najbogatszych ludzi na świecie. Ma on pewne bardzo ciekawe hobby: kolekcjonowanie samochodów. Jego kolekcja jest jedną z największych i najdroższych tego typu na świecie, a liczona jest w tysiącach sztuk. Według różnych źródeł zawiera od 2000 do 5000 samochodów. Zastanawialiśmy się, gdzie one wszystkie są garażowane i czy sułtan chociaż raz wybrał się każdym z nich na przejażdżkę.

Ze stolicy pojechaliśmy do drugiego największego miasta - Kuala Belait. Jak to określiła nasza znajoma, która gościła nas w Brunei, jest to miejsce, z którego przychodzą pieniądze. Spacerując wzdłuż wybrzeża mogliśmy zaobserwować w oddali platformy wiertnicze. W mieście znajdują się wielkie obszary przemysłowe. Na ulicach można spotkać pracowników w specjalnych uniformach. Widzieliśmy także sporo obcokrajowców. Wielu z nich mieszka tu na stałe i pracuje w branży naftowej.

Z Brunei pojechaliśmy odwiedzić Sarawak, kolejny stan Malezji. W związku z tym, że Sabah i Sarawak na Borneo są pod pewnymi względami bardziej niezależne niż pozostałe stany na Półwyspie Malajskim, to za każdym razem przy wjeździe i wyjeździe musieliśmy przechodzić kontrolę graniczną, a co za tym idzie zbierać pieczątki w paszportach. Na dodatek Brunei jest państwem w dwóch częściach. Fragment Malezji oddziela jedno terytorium od drugiego. Zatem jadąc do Brunei i dalej do malezyjskiego Miri, a następnie wracając do Sabahu, każdy z nas zebrał w paszporcie dodatkowych 20 pieczątek. Cóż zrobić, biurokracja musi być.

Po odwiedzeniu Brunei i w dalszej kolejności północnych rejonów Sarawaku, wracaliśmy z powrotem do Sabahu. Tym razem przez Brunei mieliśmy tylko przemknąć. Jednak po drodze wydarzyło się coś nieprzewidzianego, co zatrzymało nas tam na dłużej. Przygoda, dzięki której będąc w sercu Brunei na Borneo mogliśmy poczuć się jak w Indiach...


Magda


Bandar Seri Begawan w naszym obiektywie

Kuala Belait w naszym obiektywie

0 Komentarze
    Obraz
    Kącik Kolejowy

    Obraz
    Skarbiec Kultur

    Obraz
    Egzotyczne Wioski



    Popularne wpisy:

    • Stacja Dżungla
    • Zapomnieć czas
    • Pociągi w Chinach
    • Przyjaciele z Borneo
    • Na kambodżańskiej wiosce
    • Transport w Laosie
    • Smak Indii w sercu Brunei
    • Co w plecakach mamy
    • Laotańskie górskie wioski
    • Tajemnicze sanktuarium
    • Wietnamska kawa
    • Zamieszani w dziwne przedsięwzięcie
    • Podróże autostopowe
    • Birmańskie wioski

    Kategorie wpisów:

    Wszystkie
    Birma
    Borneo
    Brunei
    Chiny
    Czarnogóra
    Indie
    Indonezja
    Kambodża
    Laos
    Litwa
    Łotwa
    Malezja
    Norwegia
    Polska
    Przygotowania Do Podróży
    Rosja
    Rozmaitości
    Rozmaitości
    Singapur
    Tajlandia
    Tybet
    Wietnam

    Wpisy wg miesięcy:

    Wrzesień 2015
    Sierpień 2015
    Lipiec 2015
    Czerwiec 2015
    Maj 2015
    Kwiecień 2015
    Marzec 2015
    Grudzień 2014
    Listopad 2014
    Październik 2014
    Sierpień 2014
    Czerwiec 2014
    Kwiecień 2014
    Marzec 2014
    Luty 2014
    Styczeń 2014
    Grudzień 2013
    Listopad 2013
    Październik 2013
    Wrzesień 2013
    Sierpień 2013
    Lipiec 2013
    Czerwiec 2013
    Maj 2013
    Kwiecień 2013
    Marzec 2013
    Luty 2013
    Styczeń 2013
    Grudzień 2012
    Listopad 2012
    Październik 2012
    Wrzesień 2012

Wspierane przez Stwórz własną unikalną stronę internetową przy użyciu konfigurowalnych szablonów.