Długoterminowa podróż przez Azję 2015
„…chęć powrotu do podróżowania była jednak zbyt wielka, by móc się jej oprzeć…”
Oto znów jesteśmy w Azji. Po ponad roku spędzonym w Polsce wyruszyliśmy w kolejną długą podróż. Rozpoczęliśmy w Bangkoku. Nasza droga prowadziła nas przez Tajlandię i Laos do Chin, które obecnie przemierzamy. Planujemy drogą lądową wrócić do domu.
Przed nami kolejne wielkie życiowe i podróżnicze wyzwanie - całe miesiące dzielące nas od bliskich i kilometry do przebycia liczone w dziesiątkach tysięcy. Znów dane nam będzie mierzyć się z czasem, przestrzenią, przeciwnościami losu i własnymi słabościami. A wszystko to w imię urzeczywistniania własnych marzeń. Naszych marzeń.
W podróży najbardziej cenimy docieranie do miejsc, w których możemy doświadczyć lokalnego życia zwykłych ludzi i poznać ich kulturę. Odkrywając nowe miejsca zawsze staramy się dopasować do lokalnych zwyczajów. Jadamy tam, gdzie miejscowi, transportujemy się tym, czym miejscowi. Gdy tylko to możliwe, śpimy w domach zwykłych ludzi. Przed nami podróż z Azji i przez Azję. Podróż nie poprzez kraje, a poprzez serca i dusze napotkanych po drodze ludzi. Przed nami podróż do domu, której celem jest nie dom… lecz podróż…
Przygody, przeżycia, przemyślenia publikujemy w formie relacji z podróży. Staramy się przybliżyć daleki świat jaki widzimy naszymi oczami: kulturę, tradycje, zwyczaje... dziwności, śmieszności, zawiłości i różnorodne rozmaitości. Przemierzaj świat razem z nami, śledząc relacje i zdjęcia z naszej wyprawy.
Magda, Paweł
Oto znów jesteśmy w Azji. Po ponad roku spędzonym w Polsce wyruszyliśmy w kolejną długą podróż. Rozpoczęliśmy w Bangkoku. Nasza droga prowadziła nas przez Tajlandię i Laos do Chin, które obecnie przemierzamy. Planujemy drogą lądową wrócić do domu.
Przed nami kolejne wielkie życiowe i podróżnicze wyzwanie - całe miesiące dzielące nas od bliskich i kilometry do przebycia liczone w dziesiątkach tysięcy. Znów dane nam będzie mierzyć się z czasem, przestrzenią, przeciwnościami losu i własnymi słabościami. A wszystko to w imię urzeczywistniania własnych marzeń. Naszych marzeń.
W podróży najbardziej cenimy docieranie do miejsc, w których możemy doświadczyć lokalnego życia zwykłych ludzi i poznać ich kulturę. Odkrywając nowe miejsca zawsze staramy się dopasować do lokalnych zwyczajów. Jadamy tam, gdzie miejscowi, transportujemy się tym, czym miejscowi. Gdy tylko to możliwe, śpimy w domach zwykłych ludzi. Przed nami podróż z Azji i przez Azję. Podróż nie poprzez kraje, a poprzez serca i dusze napotkanych po drodze ludzi. Przed nami podróż do domu, której celem jest nie dom… lecz podróż…
Przygody, przeżycia, przemyślenia publikujemy w formie relacji z podróży. Staramy się przybliżyć daleki świat jaki widzimy naszymi oczami: kulturę, tradycje, zwyczaje... dziwności, śmieszności, zawiłości i różnorodne rozmaitości. Przemierzaj świat razem z nami, śledząc relacje i zdjęcia z naszej wyprawy.
Magda, Paweł
Relacja z podróży:
Tam i z powrotem
Poznański podróżnik, Kazimierz Nowak, prawie sto lat temu w jednym ze swoich reportaży napisał: „Zdawałem sobie sprawę, że przedsięwzięcie jest nie tyle śmiałe, co szalone, chęć poznania Afryki była jednak zbyt wielka, bym mógł się jej oprzeć”. Dzisiaj ja, parafrazując słowa tego wybitnego podróżnika, mogę napisać: „…chęć powrotu do podróżowania była jednak zbyt wielka, bym mógł się jej oprzeć…” CZYTAJ CAŁOŚĆ |
Witaj Przygodo!
Oto znów jesteśmy w Azji. Przed nami kolejna długoterminowa podróż, kolejna wielka życiowa przygoda. Naszą lądową wyprawę przez azjatycki kontynent rozpoczęliśmy od Bangkoku, stolicy Tajlandii. Nie jest ona jednak pierwszym krajem, do którego zawitaliśmy po opuszczeniu Polski. Zacznijmy zatem od... Poznania... CZYTAJ CAŁOŚĆ |
Tajlandia z bliska
Po wylądowaniu w Bangkoku w naszych paszportach znalazła się już czwarta pieczątka wjazdowa do Tajlandii. Nasz czwarty raz w życiu w Tajlandii. Zwiedziliśmy w tym kraju wiele pięknych miejsc. Często nawet Tajowie, gdy pytali nas jakie miejsca odwiedziliśmy w ich kraju, po wymienieniu wszystkich, komentowali, że to więcej niż oni sami zwiedzili. Tym razem postanowiliśmy skupić się najbardziej na życiu codziennym Tajów. Poznać lepiej Tajlandię z bliska i spędzić więcej czasu w jednym miejscu. Pierwszym naszym celem była malutka szkoła językowa w Trat niedaleko wybrzeża na wschodzie kraju. CZYTAJ CAŁOŚĆ |
Droga do Chin
Jesteśmy w Chinach. Wróciliśmy do pierwszego odwiedzonego przez nas w życiu azjatyckiego kraju. Granicę przekroczyliśmy na południu prowincji Junnan, a naszym pierwszym przystankiem w Państwie Środka był Jinghong. Populacja tego miasta jest porównywalna do populacji Poznania, jednak jak na warunki chińskie jest to malutkie miasteczko, leżące gdzieś na dalekich południowych rubieżach kraju. Do Chin przyjechaliśmy autobusem prosto z Laosu... Ale może po kolei... CZYTAJ CAŁOŚĆ |
Trekking do wiosek mniejszości etnicznych w północnym Laosie
Laos... Laotańczycy... Laotańskie góry... Przeciętnemu Europejczykowi na słowo „Laos” nie przychodzą do głowy żadne konkretne skojarzenia. Nie ma tam żadnych znanych na cały świat zabytków czy innych atrakcji turystycznych, nie pochodzą stamtąd żadne znane osobistości, kraj ten nie jest ani potęgą gospodarczą, ani ważnym graczem politycznym. Można by zaryzykować nawet stwierdzenie, że większość ludzi na świecie miałaby kłopot ze wskazaniem kontynentu, na którym znajduje się to państwo. A szkoda, ponieważ Laos skrywa w sobie prawdziwe skarby. I nie mam tu na myśli przepięknie zdobionych buddyjskich świątyń czy zabytków pozostawionych przez dawne cywilizacje, których w Laosie nie mało. Najwspanialsze skarby Laosu ukryte są wśród gór i dżungli. Najwspanialsze skarby Laosu to... ludzie. A w szczególności kultywujący dawne tradycje, wyznający religie animistyczne, żyjący według własnych zwyczajów, mówiący sobie tylko znanymi językami, zachowujący swoją odrębność kulturową ludzie mniejszości etnicznych. CZYTAJ CAŁOŚĆ |
Pierwsze chińskie impresje
Powróciliśmy do pierwszego odwiedzonego przez nas w życiu azjatyckiego kraju. Przybyliśmy do Chin. Bogatsi o różnorodne doświadczenia, po ponad roku spędzonym w wielu państwach Azji, patrzymy teraz na Chiny z zupełnie innej perspektywy niż kiedyś. Podobno pierwsze wrażenie może być tylko jedno. Jednak czas sprawił, że wiele dziwiących nas aspektów tutejszej codzienności uleciało już trochę z naszej pamięci. Teraz chińskie impresje odżyły na nowo. CZYTAJ CAŁOŚĆ |
Bogactwo mniejszości etnicznych na skraju Chin
Droga z Jinghong do Menglian prowadziła prawie cały czas przez góry. Mijaliśmy liczne tarasy ryżowe, uprawy herbaty i inne plantacje. Menglian położone jest prawie przy samej granicy z Birmą. Zatrzymaliśmy się tam u młodej Chinki, która przyjechała do tego miasteczka na rok, jako nauczyciel-wolontariusz. Mieszkaliśmy razem z nią w szkolnym kampusie i pomagaliśmy jej w prowadzeniu lekcji języka angielskiego. Była to dla nas dobra okazja do zagłębienia się w lokalną kulturę. Spędziliśmy tam pół miesiąca, zatapiając się w leniwie płynącym małomiasteczkowym życiu. CZYTAJ CAŁOŚĆ |
Podążając Herbaciano-Konnym Szlakiem
Chiny i Tybet przez stulecia prowadziły ze sobą wymianę handlową. Od wieków najbardziej pożądanym, zresztą nie tylko przez Tybetańczyków, chińskim produktem była herbata. Mieszkańcy Wyżyny Tybetańskiej, ze względu na wysokość nad poziomem morza oraz niesprzyjający surowy klimat, nie mogli jej uprawiać u siebie. Herbata w Tybecie była ceniona nie tylko przez elity, ale z czasem także przez niższe warstwy społeczeństwa, stąd popyt na nią był bardzo duży. Tybetańczycy w rozgrzewającej herbacie upatrywali doskonałą pitną alternatywę dla wody czy mleka. Chińczycy z kolei potrzebowali dorodnych tybetańskich koni. Przodkowie Czyngis Hana, a później on sam we własnej osobie oraz jego synowie, stanowili największe zagrożenie dla chińskiej państwowości. Aby przeciwstawić się mongolskim najazdom z północy, Chińczycy potrzebowali silnych i dobrze przygotowanych tybetańskich wierzchowców. CZYTAJ CAŁOŚĆ |
Katolickie ślady w odległych zakątkach Chin
Planując naszą podróż po Junnanie, znaleźliśmy w Internecie czarujące zdjęcie malutkiego chińskiego kościoła na tle porośniętych lasem gór. Oprócz nazwy wioski i zdjęcia nie znaleźliśmy żadnych dodatkowych informacji. Wioska Cizhong miała być położona gdzieś w górach północnego Junnanu. Być może kościół było już od dawna opuszczony, a sama wioska dawno zapomniana... Spędziliśmy sporo czasu, żeby zlokalizować na mapie położenie naszego celu i ustalić jak tam dotrzeć. CZYTAJ CAŁOŚĆ |
Bramy Tybetu
Będąc w Polsce marzyłem o Tybecie... Moje marzenia szybko jednak skonfrontowane zostały z rzeczywistością. Posiadacze innych paszportów niż chińskie, mogą odwiedzać Tybetański Region Autonomiczny tylko w ramach wycieczki grupowej zorganizowanej przez (najlepiej lokalne) biuro podróży. Pomijając już kwestię konieczności wykupienia specjalnych pozwoleń na wjazd, wycieczki takie są oczywiście bardzo drogie. Nie tylko zresztą kwestie finansowe mają tu znaczenie. Brak możliwości swobodnej podróży według własnego planu zniechęca w równym stopniu do odwiedzenia tego obszaru. Tybetański Region Autonomiczny, druga pod względem wielkości prowincja Chin, pozostaje niedostępny dla niezależnie podróżujących obcokrajowców. CZYTAJ CAŁOŚĆ |
Tybet - kultura, zwyczaje i nasze przygody
Kultura Tybetu, pomimo wpływów sąsiednich krajów, w tym Nepalu, Indii i Chin, jest bardzo odrębna. Do jej unikalności przyczyniły się warunki geograficzne, niedostępne tereny górskie i silna tożsamość narodowa. Szczególny wpływ na rozwój tutejszej kultury wywarł buddyzm, który w Tybecie przyjął wyjątkową formę, w związku z silnie zakorzenionymi wierzeniami lokalnymi. Podróżując po historycznym regionie Kham (dzisiejszy zachodni Syczuan), dowiedzieliśmy się, że Tybetańczycy mówią własnym językiem (i to w wielu dialektach), widzieliśmy ich tradycyjne stroje, słuchaliśmy wspaniałej folkowej muzyki, poznaliśmy problemy, z którymi borykają się we współczesnej sytuacji politycznej, podziwialiśmy przepiękne buddyjskie świątynie i klasztory oraz architekturę trapezowych domów. Próbowaliśmy także tutejszych potraw oraz tradycyjnej herbaty z masłem. CZYTAJ CAŁOŚĆ |