Najlepiej będziemy wspominać wejście na Worobiowe Gory, z których rozpościera się panorama na miasto. Poczuliśmy wtedy ogrom stolicy. Oczy nacieszyliśmy widokiem zarówno za dnia, jak i wieczorem. Niedaleko punktu widokowego wybraliśmy się też spróbować tradycyjnej rosyjskiej zupy – solanki. Głównym składnikiem tej regionalnej potrawy w Rosji są duże ilości różnego rodzaju mięsa.
W Moskwie zauważalna jest spora liczba przybyszów z innych krajów. Mieszkańcy miasta określają ich mianem imigrantów, choć z naszego europejskiego punktu widzenia nie do końca jest to trafne i szczęśliwe określenie. Na pierwszy rzut oka bowiem można rozpoznać, że w zdecydowanej przewadze są to przybysze z byłych republik Związku Radzieckiego. Wielu z nich z pewnością przybyło za chlebem jeszcze za czasów ZSRR, albo krótko po. Przyjeżdżali więc do ówczesnej lub byłej stolicy swojego kraju. Z tego względu trudno nam ich nazywać imigrantami z taką łatwością, jak przychodzi to mieszkańcom Moskwy o czysto rosyjskich korzeniach.
Stolica Rosji pozostanie jednak na zawsze w naszej pamięci jako miasto, w którym rozpoczęła się nasza kilkudniowa podróż koleją transsyberyjską.
Paweł