Wiele hoteli i domów gościnnych (ang. guest house) w radżastańskich miastach posiada restauracje na dachach lub przynajmniej punkty widokowe. W Udaipurze my także spaliśmy w jednym z takich właśnie miejsc. Budynek był wpisany na listę zabytków, restauracja serwowała przepyszne jedzenie (chyba najsmaczniejsze, jakie jedliśmy w Indiach), a panorama z tarasu była naszym zdaniem najlepsza w całym mieście. Wiele miejsc na starówce obfituje we wspaniałe widoki na miejską zabudowę i pałac, jednak żaden z nich nie spodobał nam się tak bardzo, jak ten właśnie z naszej restauracji.
Nie tylko hotele i lokale gastronomiczne posiadają zagospodarowaną przestrzeń na dachu. W miastach Radżastanu życie zwykłych ludzi również toczy się na dachach. Każde niemal mieszkanie posiada tam takie niby podwórko, na które w gęstej miejskiej zabudowie nie ma miejsca przed domem. Dzieci się tam bawią, dorośli odpoczywają lub wykonują domowe obowiązki.
W Udaipurze oprócz zwiedzania pałacu zagubiliśmy się także w plątaninie uliczek starego miasta. Zagubiliśmy się dosłownie, ponieważ mapa, którą dysponowaliśmy, nie sprawdziła się. Mieliśmy dzięki temu możliwość poznania także nieturystycznych zakątków. Zupełnie przypadkowo trafiliśmy na lokalne bazary. Najpierw warzywny, potem owocowy. Miały one wszystkie znamiona typowych azjatyckich bazarów – towar na ziemi, wielki bałagan i mnóstwo kolorów. Spacerując przy jeziorze Pichola można natknąć się na widok kobiet piorących w jego wodach ubrania swoich domowników.
Wszystkie odwiedzone przez nas w Radżastanie miasta były megaturystyczne i tak naprawdę nie dało się w nich doświadczyć lokalnego życia, czyli czegoś, co w podróży cenimy najbardziej. Radżastan szczyci się za to zniewalającą architekturą i bogactwem zabytków. Przez wielu uważany jest za najpiękniejszy stan Indii.
Paweł