mpk poland
  • RELACJA
  • AZJA 2015
  • AZJA 2012 / 2013
  • MAŁE PODRÓŻE
  • GALERIA
  • O NAS
  • KONTAKT

Tajlandia z bliska

19/5/2015

1 Comment

 
Po wylądowaniu w Bangkoku w naszych paszportach znalazła się już czwarta pieczątka wjazdowa do Tajlandii. Nasz czwarty raz w życiu w Tajlandii. Zwiedziliśmy w tym kraju wiele pięknych miejsc. Często nawet Tajowie, gdy pytali nas jakie miejsca odwiedziliśmy w ich kraju, po wymienieniu wszystkich, komentowali, że to więcej niż oni sami zwiedzili. Tym razem postanowiliśmy skupić się najbardziej na życiu codziennym Tajów. Poznać lepiej Tajlandię z bliska i spędzić więcej czasu w jednym miejscu. Pierwszym naszym celem była malutka szkoła językowa w Trat niedaleko wybrzeża na wschodzie kraju.

Meaw, wesoła i zabawna Tajka, jest właścicielką popołudniowej szkoły językowej, gdzie uczniowie mogą szlifować swój angielski podczas konwersacji z obcokrajowcami. Podczas naszego pobytu była ona także zaangażowana w projekt rządowy English Training Centre: dwutygodniowy program nauki angielskiego dla grup zawodowych, które mają kontakt z turystami. Głównie byli to sprzedawcy tradycyjnych, lokalnych wyrobów, takich jak olejki, drobne przedmioty codziennego użytku czy regionalne przekąski.

Adaptowaliśmy się powoli do upalnego, czterdziestostopniowego klimatu w najgorętszych miesiącach roku oraz przypominaliśmy sobie smaki pysznych potraw: aromatycznych smażonych ryżów, pad thai, wody z kokosa i soczystych tropikalnych owoców. Każdy dzień był inny. Oprócz zajęć podczas English Training Centre, mieliśmy też spotkania z uczniami w szkółce Meaw. Przedział wiekowy uczniów był szeroki - od 6 do 18 lat. Była to doskonała okazja, żeby z tymi, którzy lepiej mówią po angielsku, pogadać na interesujące nas tematu kulturowe: o czym marzą, jakie mają cele życiowe, jak spędzają wolny czas lub co by chcieli robić w przyszłości.
Picture
Oprócz zwiedzania miasteczka, w naszym dniu wolnym wybraliśmy się na plażę. Trat leży na wybrzeżu, a polecana przez lokalnych mieszkańców najładniejsza w okolicy plaża to Ao Tan Khu, która zlokalizowana jest około 30 km od miasteczka. Wyruszyliśmy o poranku lokalnym transportem, podziwiając w trakcie jazdy piękną okolicę: palmy kokosowe, drewniane chatki i pola ryżowe. Była to plaża w stylu lokalnym. Nie było obcokrajowców leżących na słońcu, ale Tajowie, którzy siedzieli całymi rodzinami na matach w cieniu, pod palmami i robili to, co lubią najbardziej, czyli biesiadowali jedząc swoje przysmaki. Widzieliśmy nawet jedną rodzinkę, która przyjechała z własnym „rice-cooker'em” (urządzeniem do gotowania ryżu). Gdy już nacieszyliśmy oczy widokiem turkusowej i bardzo ciepłej wody, pięknej przyrody dookoła, gór w oddali i palm kokosowych na plaży, stwierdziliśmy zgodnie, że nasze przemyślenia są takie same jak po poprzednich wizytach na „rajskich plażach”. Są piękne, ale tylko na chwilę, ponieważ jest zdecydowanie za gorąco. Takie plaże są najpiękniejsze tylko na pocztówkowych zdjęciach biur podróży. Do Trat wróciliśmy autostopem dwoma samochodami. Szczęśliwie uciekliśmy przed goniącą nas ulewą. Pierwszy w tej podróży autostop w Azji zaliczyliśmy w bagażniku pick-upa.
Picture
Podczas pobytu w Trat głównie jeździliśmy z Meaw na English Training Centre i prowadziliśmy różne gry i zabawy po angielsku na tematy przydatne w codziennym życiu uczestników: o liczbach, cenach, zakupach, produktach, o targowaniu się (w targowaniu akurat Tajowie są bardzo dobrzy). Ostatniego dnia naszego pobytu sala zajęć zmieniła się w prawdziwy bazar. W ramach podsumowania zdobytej wiedzy i oceny przepracowanego tygodnia, aby nadać bardziej realny klimat, uczestniczy szkolenia przywieźli ze sobą swoje towary, które na co dzień sprzedają. Obcokrajowcy (my oraz Włoch i Japończyk) chodzili między zaaranżowanymi „straganami” z prawdziwymi towarami (olejkami, biżuterią, rękodziełami, regionalnymi przysmakami, itp.), pytając po angielsku o cenę, o skład i proces wytwarzania oraz oczywiście targując się. Od niektórych dostaliśmy w prezencie tajskie przekąski. Część z nich stała się naszym prowiantem, który kolejnego dnia zabraliśmy w dalszą drogę. Czekała nas długa podróż do innej prowincji Tajlandii: Nakhon Ratchasima.
Picture
Naszym następnym przystankiem było Pak Thong Chai – zwykłe małe tajlandzkie miasteczko bez szczególnych atrakcji. Właśnie w takim można najpełniej doświadczyć zwyczajnego codziennego życia lokalnej społeczności. Zaprosiła nas tam Nanat, nauczycielka języka angielskiego w szkole podstawowej. W Tajlandii trwała w tym czasie wakacyjna przerwa od nauki. W miejscowej szkole był zorganizowany „Summer English Camp” - coś na kształt półkolonii języka angielskiego. Razem z Nanat i innymi nauczycielami braliśmy udział w codziennych zajęciach.

Pierwszego dnia po naszym przyjeździe zostaliśmy bardzo ciepło powitani przez wszystkich uczniów i nauczycieli. Jak już wcześniej zauważyłam, Tajowie niezbyt radzą sobie z wymówieniem mojego imienia. Zbitka liter „gd” w imieniu Magda chyba nie jest przystosowana do ich aparatów mowy. I tak właśnie jeden z nauczycieli przedstawił mnie wszystkim jako Mazda. Magda – Mazda, to przecież brzmi podobnie! Trudno, zostałam samochodem marki Mazda. Później nawet Paweł zaczął tak do mnie mówić. Ostatecznie nauczyłam się reagować na wszystko co brzmiało podobnie do Magda. Nauczona doświadczeniami, zaczęłam się później przedstawiać jako Maggie, co zdecydowanie uratowało mnie od bycia samochodem.

Codzienne zajęcia z prawie setką dzieci odbywały się w dużej auli. Okiełznanie tak dużej grupy i wymyślenie ciekawych zabaw wymagały sporej kreatywności. Spośród różnych aktywności, pokazaliśmy też prezentację o Polsce, którą mamy przygotowaną właśnie na takie okazje. Jednak naszych słuchaczy, którzy nawet nie wiedzieli o istnieniu takiego kraju jak Polska, szczególne ona nie zainteresowała. Za to faworytem wszystkich zabaw było rzucanie ze sceny w tłum dzieciaków piłeczek, a potem odgrywanie na scenie przez wylosowanych uczniów ukrytych na karteczkach haseł.
Picture
Picture
Picture
Zarówno w relacjach między nauczycielami, jak i wśród uczniów, panowała prawdziwie tajska atmosfera. Wszystko odbywało się ze spokojem. Nie było żadnego pośpiechu. Nic nie było dokładnie zaplanowane i było dużo improwizacji. Zawsze mogło się coś zmienić w ostatniej chwili. A przede wszystkim czas był z gumy. Zajęcia czy umówienie się na popołudniowe wspólne wyjście na kolację mogły się rozpocząć z dowolnym opóźnieniem. Właśnie tutaj przypomniało nam się, co to oznacza żyć w Azji Południowo-Wschodniej. Nie doświadczyliśmy tego u Meaw, która spędziła wcześniej 10 lat poza swoim krajem i wszystkie wspólne działania były tam dobrze zorganizowane. Oboje przypomnieliśmy sobie, co po poprzedniej podróży już trochę zapomnieliśmy, że duża część naszego czasu upływała na czekaniu. Czy to na spóźniony 2 godziny pociąg, czy na niewyobrażalnie długo przygotowywany najprostszy posiłek w lokalnej jadłodajni, czy na znajomego, który gdy ma przybyć o 9, dopiero o tej godzinie wstaje z łóżka. Azjaci = czekanie.

Codziennie w szkole jedliśmy lunch. Jedzenie przygotowywane w stołówce, trochę inne niż uliczne specjały, które zazwyczaj próbujemy, pozwoliło nam zaznać nowych tajskich smaków. Zawsze było także pod dostatkiem egzotycznych owoców: mango, naszych ulubionych dżakfrutów, papai, rambutanów i soczystych ananasów. Głównym bohaterem jednej z historii kulinarnych, którą na długo zapamiętamy, jest sałatka z papai. Gdy pierwszego dnia zostaliśmy zapytani o nasze ulubione tajskie jedzenie, wymieniłam właśnie sałatkę z papai. Od pierwszego dnia aż do naszego wyjazdu z Pak Thong Chai codziennie ją dostawaliśmy do jedzenia. Śmialiśmy się potem przy temacie naszego ulubionego tajskiego specjału: tylko nie sałatka z papai!
Picture
Lunch w szkole, sałatka z papai na środku stołu
Picture
Popołudniowe wyjście na grilla w stylu koreańskim
Jednego dnia zamiast standardowych zajęć w ramach „English Camp” została zorganizowana szkolna wycieczka do zoo. O poranku wyruszyliśmy autobusem do Korat Zoo. Wszystkie dzieci już dzień wcześniej były podekscytowane wyjazdem. W autobusie urządziły sobie dyskotekę przy dzikiej muzyce na pełen regulator. Widać, taki jest styl wycieczek szkolnych w Tajlandii, bo nikt się nie dziwił, ani nie uspokajał dzieci. Wiedzieliśmy też już od dawna, że Tajowie nie lubią chodzić. Nawet odcinek 300 metrów do pobliskiego sklepu jeżdżą zawsze motorynką. Dlatego nie zdziwiło nas, że po zoo obwiózł nas pojazd-kolejka. Obejrzeliśmy później z całą wycieczką pokaz z udziałem fok, które robiły niebywałe sztuczki.
Picture
Wycieczka do zoo
Po zajęciach spędzaliśmy sporo czasu z rodziną Nanat, zwłaszcza bawiąc się z jej dziećmi. Poznaliśmy się też z jej przyjaciółmi – innymi nauczycielami angielskiego. Życie codzienne w małym tajskim miasteczku bardzo się nam podobało z „drobnym” szczegółem: każdego dnia umieraliśmy z upału. Gdy nasz czas w szkole dobiegł końca, wyruszyliśmy z nadzieją na zaznanie choć odrobiny ochłodzenia w północnej, górzystej części Tajlandii. Nasz kolejny cel podróży to ucieczka przed morderczym skwarem.


Magda
1 Comment
Bartek Wilkus link
25/5/2015 10:29:17 am

Byłem tam dwa lata temu...podróż życia :)

Reply

Your comment will be posted after it is approved.


Leave a Reply.

    Obraz
    Kącik Kolejowy

    Obraz
    Skarbiec Kultur

    Obraz
    Egzotyczne Wioski



    Popularne wpisy:

    • Stacja Dżungla
    • Zapomnieć czas
    • Pociągi w Chinach
    • Przyjaciele z Borneo
    • Na kambodżańskiej wiosce
    • Transport w Laosie
    • Smak Indii w sercu Brunei
    • Co w plecakach mamy
    • Laotańskie górskie wioski
    • Tajemnicze sanktuarium
    • Wietnamska kawa
    • Zamieszani w dziwne przedsięwzięcie
    • Podróże autostopowe
    • Birmańskie wioski

    Kategorie wpisów:

    All
    Birma
    Borneo
    Brunei
    Chiny
    Czarnogóra
    Indie
    Indonezja
    Kambodża
    Laos
    Litwa
    Łotwa
    Malezja
    Norwegia
    Polska
    Przygotowania Do Podróży
    Rosja
    Rozmaitości
    Rozmaitości
    Singapur
    Tajlandia
    Tybet
    Wietnam

    Wpisy wg miesięcy:

    September 2015
    August 2015
    July 2015
    June 2015
    May 2015
    April 2015
    March 2015
    December 2014
    November 2014
    October 2014
    August 2014
    June 2014
    April 2014
    March 2014
    February 2014
    January 2014
    December 2013
    November 2013
    October 2013
    September 2013
    August 2013
    July 2013
    June 2013
    May 2013
    April 2013
    March 2013
    February 2013
    January 2013
    December 2012
    November 2012
    October 2012
    September 2012

Powered by Create your own unique website with customizable templates.