Po przekroczeniu granicy między Laosem a Chinami naszym pierwszym kilkudniowym postojem było niewielkie miasto Jinghong. Niewielkie w rozumieniu chińskich standardów, bowiem liczy ono ponad pół miliona mieszkańców. Przez kilka dni eksplorowaliśmy miasto, ciesząc się, że oto znów jesteśmy w Chinach.
Wraz z wkroczeniem do Chin powróciło „kopcenie na potęgę”. Chińczycy, zwłaszcza mężczyźni, palą wszędzie i palą dużo. Najbardziej uciążliwe dla nas jest palenie w miejscach gdzie jemy. To częsty narodowy rytuał zarówno przed jak i po posiłku. Innym miejscem, gdzie palacze dają nam się we znaki, są środki transportu. I tak na przykład w autobusie gdzie teoretycznie, tylko teoretycznie, widnieje tabliczka z zakazem palenia, pierwszym który zapalił papierosa był sam kierowca. Popularne w tym regionie jest palenie papierosów przez wielką „tubę”.
Magda
PRZECZYTAJ TAKŻE (o naszych początkowych wrażeniach z pierwszej podróży do Chin w 2012 roku):
- Mandżurskie uderzenie
- Poczuć pociąg do Pekinu
- Tydzień po pekińsku