Podróż koleją przez tak długi czas to niesamowite przeżycie. 4 dni minęły nam naprawdę szybko. Tym bardziej, że przez zmiany stref czasowych każdy dzień był ponad godzinę krótszy, bo różnica czasu między Moskwą a Irkuckiem wynosi 5 godzin. W pociągu czas płynie zupełnie inaczej. Naszym głównym zajęciem poza podziwianiem widoków za oknem i obserwowaniem toczącego się w pociągu życia, było: spanie, jedzenie, picie różnych herbatek, dbanie o higienę, czekanie w kolejce do łazienki i robienie zdjęć.
Na podróż pociągiem przygotowaliśmy sobie zapas jedzenia: zupki chińskie, konserwy, sucharowe chlebki, itp. Jedzenie można także kupić w wagonie restauracyjnym, ale nie kupowaliśmy tam nic, bo było zbyt drogo. Ciekawą potrawę kupiliśmy na jednej ze stacji kolejowych. W niektórych miejscowościach pociąg zatrzymywał się na dłuższy czas, a starsze kobiety, rosyjskie babuszki, sprzedawały na peronach własne wyroby. Spróbowaliśmy więc popularne w Rosji pierożki – z mięsem i z ziemniakami. Są duże jak bułka, podłużne i nadziewane w środku.
W okresie letnim koleją transsyberyjską jeździ wielu zagranicznych turystów. Przez to, że jechaliśmy jesienią, w całym wagonie byliśmy jedynymi obcokrajowcami, a poza nami sami Rosjanie. Znajomość angielskiego okazała się kompletnie nieprzydatna, przeszliśmy więc na język rosyjsko-migowy. Rosjanie ciągle nas zagadywali i wszyscy w pociągu wiedzieli, że my to „inostrancy”. Mogliśmy zobaczyć, jak koleją podróżują Rosjanie. Byliśmy jednymi z niewielu, którzy spędzali tak długi czas w pociągu, większość podróżnych jeździła krótsze odcinki między dużymi miastami. Rosjanie chcieli nas poznać. Nie przeszkadzało im, że niezbyt rozumiemy co do nas mówią. Siebie nawzajem również zagadywali, pogawędki między nieznajomymi są w rosyjskiej kolei bardzo popularne. Ostatniej nocy do pociągu weszła ekipa ludzi wracających z pracy z lasu do swoich domów. Całą noc pili wódkę, hałasowali, wymiotowali na podłogę (by zaraz pić dalej) i spadali z łóżek, tak więc nasza ostatnia noc w pociągu była bezsenna.
Patrząc przez okno, podziwialiśmy lasy, pola, łąki, jeziora, rzeki, góry, duże miasta (takie jak Jekaterynburg, Omsk, Nowosibirsk i Krasnojarsk) oraz malutkie wioski, w których było po kilka drewnianych domków. Widoki zmieniały się wraz z upływem czasu: trzeciego dnia, po obudzeniu się zobaczyliśmy za oknem śnieg.
Gdy dojechaliśmy do Irkucka, nie mogliśmy uwierzyć, że naprawdę aż tyle czasu spędziliśmy w pociągu. O poranku wyszliśmy z ciepłego wagonu, a Irkuck przywitał nas prawie dziesięciostopniowym mrozem.
Magda