mpk poland
  • RELACJA
  • AZJA 2015
  • AZJA 2012 / 2013
  • MAŁE PODRÓŻE
  • GALERIA
  • O NAS
  • KONTAKT

Jesienne Karkonosze

2/12/2014

0 Comments

 
W oddali nad górami kłębiły się ciężkie, deszczowe chmury. Nie zwiastowały niczego dobrego. Szliśmy przez łąkę. Minęliśmy pasące się owce, a zaraz potem spotkaliśmy konie. Podchodziły do nas, do zbitego z belek płotu. Wiatr wzmagał się. Zostawialiśmy właśnie za sobą osłonecznione miasteczko, a kłębiaste chmury nadchodziły ze wszystkich stron. Szliśmy coraz wyżej, zastanawiając się co nas dalej czeka.
Obraz
Naszą wędrówkę po Karkonoszach rozpoczęliśmy w miasteczku Kowary. Przyszliśmy do niego schodząc z Rudaw Janowickich, w których spędziliśmy poprzedni dzień. Miasteczko leży na pograniczu tych dwóch pasm górskich. Kowary dzieliły zatem naszą wyprawę na dwie części.

Wychodząc z miasta chcieliśmy wyruszyć w kierunku Przełęczy Okraj. Na obrzeżach miasteczka oznaczenia szlaków były coraz mniej widoczne, a później jakby zatarte. Cóż, zasugerowaliśmy się najprawdopodobniej starymi oznaczeniami szlaków, dzięki czemu zafundowaliśmy sobie marsz na przełaj przez rozległą stadninę koni, a następnie przez łąkę, mijając stadka owiec i krów. W pewnym momencie oznaczenia szlaków się skończyły, a nam nie pozostało nic innego jak kontynuować wędrówkę na wyczucie.

Ostatecznie wróciliśmy na szlak i mogliśmy spokojnie kontynuować nasz marsz. Gdy tylko znaleźliśmy się trochę wyżej, otoczyła nas gęsta mgła – weszliśmy w piętro niskich chmur, które wcześniej tak groźnie wyglądały. Z niemałym trudem poruszaliśmy się mozolnie z plecakami pod górę. Widoczność była coraz mniejsza. W tamtej chwili miałam w głowie tylko jedną myśl: dojść jak najszybciej do schroniska na Przełęczy Okraj i napić się czegoś ciepłego. W końcu, po ciężkim podejściu pod górę, doszliśmy na miejsce.

Moment otwierania drewnianych drzwi schroniska był dla mnie wspaniały. Poczuć można wtedy powiew ciepłego powietrza z sali gromadzącej ludzi, którzy odpoczywają, jedzą, piją. Za sobą natomiast zostawia się całą zawieruchę, która panuje na zewnątrz.

Po dłuższej chwili odpoczynku, ubraliśmy znów ciepłe rzeczy i wyruszyliśmy w dalszą drogę, w stronę Śnieżki. Nie widzieliśmy dalej niż na odległość kilku metrów. Wichura była coraz większa, szczególnie tuż przed szczytem. Szło się coraz trudniej. Liczyliśmy się z tym, że jeśli pogoda się nie zmieni, będziemy musieli ominąć najwyższy szczyt Karkonoszy. Czarny scenariusz się ziścił. Ze względu na fatalną pogodę musieliśmy odpuścić wejście na sam szczyt. Niebieskim szlakiem kierowaliśmy się prosto do schroniska Dom Śląski, w którym zamierzaliśmy spędzić noc. Wyłonił się z mgły dopiero, gdy byliśmy kilka kroków przed nim.

Szczęśliwi, że to już koniec marszu w tak silnym wietrze, weszliśmy do wypełnionej turystami sali schroniska. Pomyślałam wtedy, że naprawdę nie miałabym sił iść już nigdzie dalej. Tym razem zdążyliśmy przed zmrokiem. „Niestety nie ma wolnych miejsc, mamy dziś pełne obłożenie” – usłyszeliśmy w odpowiedzi na pytanie o nocleg. Dodaliśmy, że mamy własne śpiwory i karimaty, więc wystarczy nam tylko kawałek podłogi do spania. Pani w schronisku w niemiły sposób oznajmiła nam jednak, że ze względu na długi weekend ludzi jest tak dużo, że nie zostaniemy przyjęci nawet na podłogę i że mamy iść szukać sobie noclegu gdzie indziej. Ta informacja ścięła mnie z moich zmęczonych nóg. Nic nie dały prośby i dyskusje. Nie pomogło tłumaczenie, że już jest prawie ciemno i że jako schronisko nie mogą nas tak po prostu wyrzucić. Ostatecznie jednak nas nie przyjęli.

Najbliższym miejscem na nocleg było schronisko Strzecha Akademicka, oddalone o około pół godziny marszu. Nie mieliśmy innego wyjścia, jak tylko znów wyjść na zimno, wiatr, mgłę i wyruszyć w dalszą drogę. Szliśmy bardzo szybko. Chcieliśmy zdążyć przed zmrokiem i pozostałymi turystami, aby starczyło dla nas miejsc. Dotarliśmy i tym razem zostaliśmy już na dobre. Wreszcie mogliśmy odpocząć. W rozmowach z innymi wędrowcami okazało się, że co najmniej kilku z nich też zostało wyrzuconych z Domu Śląskiego.

Następnego poranka mgły i chmury rozeszły się. W końcu wyjrzało słońce. Wyruszyliśmy w kierunku urokliwie położonego schroniska Samotnia, chyba najpiękniejszego w Karkonoszach. Zatrzymaliśmy się tam na poranną herbatę i kawę. Pełni energii rozpoczęliśmy kolejny dzień wędrówki. Mijając polany wysuszonych żółto-brązowych traw i patrząc na nadchodzące zza gór kłębiaste chmury, maszerowaliśmy do Pielgrzymów, a dalej pod górę w kierunku Słonecznika.
Obraz
Obraz
Obraz
Ze Słonecznika roztaczała się przepiękna panorama na Karkonosze. Wyruszyliśmy grzbietami w kierunku zachodnim. To był najpiękniejszy dzień wycieczki - widoki były bajeczne. Szliśmy ponad chmurami, podziwiając fantastyczne kompozycje chmur i gór. Następnie, gdy zaczęliśmy schodzić do Przełęczy Karkonoskiej, która tonęła w chmurach, widoki pogrążyły się we mgle.

Po krótkim odpoczynku w Schronisko Odrodzenie czekała nas stroma droga pod górę. Gdy pokonaliśmy trud wspinaczki i znaleźliśmy się wyżej, ukazały się nam kolejne piękne widoki. Postanowiliśmy, że zatrzymamy się na chwilę przy telewizyjnej stacji przekaźnikowej na Śnieżnych Kotłach, by podziwiać krajobrazy. Mieliśmy nadzieję, że osłonimy się od wiatru. Jednak nic z tego, nawet chowając się za skałami zimne podmuchy dawały nam w kość.
Obraz
Obraz
Obraz
Gdy oddaliliśmy się kawałek drogi od stacji przekaźnikowej, ujrzeliśmy ostateczny cel naszej wędrówki tamtego dnia – Szrenicę. Pokonując ostatni, ponad godzinny odcinek drogi, widzieliśmy cały czas przed sobą schronisko na jej szczycie. To był wspaniały moment, gdy zmęczeni, pokonywaliśmy ostatnie metry pod górę, żeby spędzić noc w schronisku na Szrenicy. Planowaliśmy wyjść przed schronisko, aby obejrzeć zachód słońca, ale gdy zdjęliśmy ciężkie buty i usiedliśmy w środku, nie mieliśmy już ochoty wychodzić wieczorem na zewnątrz.
Obraz
Obraz
Nadszedł dzień powrotu do domu. Tego dnia czekała nas już tylko droga z górki. Od rana wyruszyliśmy w stronę Schroniska pod Łabskim Szczytem, gdzie zatrzymaliśmy się na śniadanie – to był nasz ostatni przystanek przed Szklarską Porębą, do której schodziliśmy. Wyjeżdżaliśmy z niej, patrząc przez okno pociągu na osłonecznione szczyty Karkonoszy, po których wędrowaliśmy przez ostatnie parę dni.


Magda
Nasz profil na facebooku

Karkonosze w naszym obiektywie

0 Comments

Your comment will be posted after it is approved.


Leave a Reply.

    Obraz
    Kącik Kolejowy

    Obraz
    Skarbiec Kultur

    Obraz
    Egzotyczne Wioski



    Popularne wpisy:

    • Stacja Dżungla
    • Zapomnieć czas
    • Pociągi w Chinach
    • Przyjaciele z Borneo
    • Na kambodżańskiej wiosce
    • Transport w Laosie
    • Smak Indii w sercu Brunei
    • Co w plecakach mamy
    • Laotańskie górskie wioski
    • Tajemnicze sanktuarium
    • Wietnamska kawa
    • Zamieszani w dziwne przedsięwzięcie
    • Podróże autostopowe
    • Birmańskie wioski

    Kategorie wpisów:

    All
    Birma
    Borneo
    Brunei
    Chiny
    Czarnogóra
    Indie
    Indonezja
    Kambodża
    Laos
    Litwa
    Łotwa
    Malezja
    Norwegia
    Polska
    Przygotowania Do Podróży
    Rosja
    Rozmaitości
    Rozmaitości
    Singapur
    Tajlandia
    Tybet
    Wietnam

    Wpisy wg miesięcy:

    September 2015
    August 2015
    July 2015
    June 2015
    May 2015
    April 2015
    March 2015
    December 2014
    November 2014
    October 2014
    August 2014
    June 2014
    April 2014
    March 2014
    February 2014
    January 2014
    December 2013
    November 2013
    October 2013
    September 2013
    August 2013
    July 2013
    June 2013
    May 2013
    April 2013
    March 2013
    February 2013
    January 2013
    December 2012
    November 2012
    October 2012
    September 2012

Powered by Create your own unique website with customizable templates.