Dojechaliśmy. Sam dworzec autobusowy niczym szczególnym się nie wyróżniał. Było to jednak nasze absolutnie pierwsze miejsce w całej Rosji, gdzie postanęła nasza stopa, więc postanowiłem zrobić zdjęcie. Momentalnie, zupełnie nie wiadomo skąd, pojawił się mundurowy, który coś stanowczo wygadywał po rusku. Domyśliłem się, że chodzi mu o to, że mam usunąć zdjęcie mojego pierwszego rosyjskiego obiektu. Nie odpuścił, musiałem na jego oczach manifestacyjnie usunąć zdjęcie. Tak oto powitała nas Rosja, największy powierzchniowo kraj świata. Mamy szczęście do tych powitań na dworcach autobusowych. Po doświadczeniach z Rygi i Petersburga boję się o to, co może być w Chinach. Tam też granicę przekroczymy w autobusie…
Trzy słowa, które najlepiej opiszą pierwsze wrażenie, jakie zrobił na mnie Petersburg (zrobiła Rosja) to wielkość, czystość i bezpieczeństwo. Ulice w Petersburgu są bardzo szerokie, czasem mieliśmy problemy, żeby zdążyć przejść na zielonym świetle na drugą stronę, budynki są masywne i duże, ogrodzenia bardzo wysokie. Shrek powiedziałby, że ktoś ma tu kompleks wielkości :) Widać, że dba się tu także o porządek, czyści każdy przystanek autobusowy (wiedzieliśmy wiele razy), odświeża elewacje budynków. Wiadomo, reprezentacyjna część miasta musi zadziwiać. Na każdym kroku stoją mundurowi, jest ich na tyle sporo, że od razu czuć, że przebywa się w nieco innej rzeczywistości.
W ostatnią noc wyszliśmy zobaczyć bardzo efektowne otwieranie mostów zwodzonych, z których słynie Petersburg. Każdej nocy otwieranych jest tu ponad 20 takich mostów. W tym czasie mieszkańcy wysp są odcięci od reszty miasta.
W Petersburgu zadziwiło mnie jeszcze coś. Przepiękne, wytwornie zdobione stacje metra. Coś kompletnie niespotykanego w innych krajach. Posągi, obrazy, złote zdobienia, wielkie żyrandole i inne dekoracje są stałym elementem prawie każdej stacji najbardziej powszechnego publicznego środka komunikacji miejskiej, którym dziennie porusza się 2,5 mln ludzi.
Wenecję Północy pożegnaliśmy w pociągu, w którym wyruszyliśmy na podbój Kremla.
Paweł