Magda
Wyszliśmy z dworca kolejowego. Jasne słońce, zakurzona droga, wszędzie pełno śmieci. W powietrzu unosił się ich zapach zmieszany z zapachem moczu. Przed dworcem, na ziemi, siedziało mnóstwo ludzi. Czekali na pociąg z wielkimi bagażami. Pod murem siedziały matki z dziećmi. Małe, brudne dzieci żebrały o pieniądze. Wyciągały rękę. Drugą przykładały do ust, prosząc o jedzenie. Przeszliśmy przez tłum. Wokół panował ogromny zgiełk, wszyscy trąbili i krzyczeli. Od razu otoczyli nas kierowcy autoriksz. Przekrzykując się nawzajem, pytali dokąd nas zawieść. Poszliśmy dalej. Taksówkarze głośno wołając, szli za nami. Wszędzie pełno ludzi. Hałas. Na chodniku leżał człowiek. Starszy, siwy mężczyzna. Zwolniłam. Tuż nad nim latało mnóstwo much. Spojrzałam na jego twarz. Miał otwarte powieki. Po jego gałkach ocznych chodziły muchy. Dopiero w tym momencie dotarło do mnie, że jego już tam nie ma. Odszedł w samotności. Umarł. Czy tego dnia oprócz mnie ktoś jeszcze nad nim zapłakał?
Magda
1 Comment
szymon
23/11/2013 12:27:12 pm
„Umiera się w byle jakim miejscu życia. I dzieje człowieka zawarte między urodzeniem jego a śmiercią wyglądają niekiedy jak nonsens.”
Reply
Your comment will be posted after it is approved.
Leave a Reply. |
Popularne wpisy:
Kategorie wpisów:
All
Wpisy wg miesięcy:
September 2015
|