Naszą pierwszą destynacją po przyjeździe do Malezji było miasto Kota Bharu na wschodnim wybrzeżu Półwyspu Malajskiego. Jest to stolica stanu Kelantan i jednocześnie najważniejszy w regionie ośrodek wyznawców islamu. Wikipedia mówi, że muzułmanie w mieście stanowią 70% populacji. Jednak Izzat, mieszkaniec pobliskiego Bachok, który gościł nas w swoim domu, twierdzi, że w Kota Bharu wyznawcy islamu stanowią około 90% wszystkich mieszkańców. Nasze uliczne obserwacje potwierdzają chyba raczej tezę numer dwa. Ilość muzułmanów w mieście robi wrażenie. Pierwszy raz w naszej podróży podziwialiśmy tak liczną islamską społeczność.
Islam jest w Malezji religią oficjalną. Konstytucja tego kraju gwarantuje jednak wolność wyznania, co w praktyce rzeczywiście funkcjonuje. W każdym większym mieście oprócz meczetów, można znaleźć kościoły chrześcijańskie (różnych odłamów), świątynie buddyjskie czy hinduistyczne. Ludność Malezji w największej mierze stanowią trzy główne grupy etniczne: Malajowie (około 62% populacji), Chińczycy (około 25% populacji) i Hindusi (około 7% populacji). Przekłada się to bezpośrednio na wielokulturowość kraju i na uwidaczniającą się wszędzie prawdziwą mieszankę różnych religii, języków, tradycyjnych strojów czy kuchni. Malezyjczycy bardzo cenią sobie jedność narodową. Mimo wielu różnic między poszczególnymi grupami etnicznymi i wyznawcami różnych religii, mieszkańcy podkreślają, że są jednym narodem. „Wszyscy jesteśmy Malezyjczykami” – słyszeliśmy wielokrotnie podczas poruszania tego tematu z różnymi osobami.
Wpływ różnych kultur widać w Malezji gołym okiem. Nawet w tak bardzo jednolitym w swoim islamie mieście jak Kota Bharu. Zaraz po przyjeździe do tej miejscowości, zawitaliśmy do restauracji niedaleko dworca autobusowego. Pan z obsługi pierwsze co nam zaproponował to naleśniki. Wow! Nie ryż, nie „nudle”, tylko naleśniki! Roti, bo o nich mowa, przywędrowały do Malezji wraz z przybyszami z południowych Indii. Chińskie jadłodajnie z przysmakami tamtejszej kuchni też bez problemy można znaleźć. W stolicy stanu Kelantan szanse na wieprzowinę czy piwo są znikome. Jak już wspomniałem, miasto zdominowane jest przez muzułmanów, a religia ta zabrania spożywania mięsa ze świni i picia alkoholu. W Kota Bharu spędziliśmy Wielkanoc. W mieście funkcjonuje mała społeczność katolicka, która ciepło nas przyjęła. Zostaliśmy zaproszeni na wspólny poczęstunek. Przeżycie Wielkanocy w świecie zdominowanym przez islam było dla nas bardzo ciekawym doświadczeniem.
Już jadąc w kierunku granicy z Malezją z tajlandzkiej miejscowości Hat Yai, widzieliśmy coraz więcej kobiet w kolorowych nakryciach głowy - hidżabach i mężczyzn z typowo muzułmańskimi elementami garderoby. Był to dla nas nowy, bardzo interesujący i egzotyczny widok. Jednak miasto Kota Bharu kompletnie nas zaskoczyło. Byliśmy zachwyceni strojami muzułmanek, bogactwem kolorów i ozdób. Mogliśmy poza tym wypatrzyć nawet panie ubrane w całkowite czarne burki, które odsłaniają tylko oczy. Taki ubiór kojarzył mi się dotychczas wyłącznie z Arabią Saudyjską i ewentualnie innymi krajami Bliskiego Wschodu. Niemniej jednak większość kobiet w Kota Bharu ubiera się bardzo różnorodnie i kolorowo, a każdy element stroju (włączając w to hidżab) jest formą wyrażania samej siebie, swojej tożsamości. Większość przedstawicielek płci pięknej dopasowuje hidżab do koloru sukni, torebki czy butów.
Zaraz po przyjeździe do Malezji odrobiliśmy zaległe lekcje z wiedzy o islamie. Uznaliśmy, że podróżując po kraju, w którym około 60% społeczności to muzułmanie, a islam jest religią państwową, należy znać chociaż podstawowe zagadnienia związane z tą religią oraz kulturę i zwyczaje wyznawców. Mało kto pewnie wie, że muzułmanie, tak jak żydzi i chrześcijanie wierzą m.in. w Adama, Abrahama, Mojżesza i inne postacie ze Starego Testamentu. Wierzą ponadto w Jezusa, który jest dla nich jednym z najważniejszych proroków przed nauczaniem Mahometa, a poza tym uznają nawet dziewictwo Marii, Jego matki. Bardzo interesujący z naszego punktu widzenia jest Ramadan. Jest to bardzo rygorystyczny post trwający 30 dni. W tym czasie, od świtu do zmierzchu, muzułmanie przestrzegają szeregu zakazów. Nie wolno im nic jeść ani nic pić. W grę nie wchodzi nawet szklana zwykłej wody. Poza tym nie wolno im także od świtu do zmierzchu używać kosmetyków ani uprawiać seksu. W praktyce większość restauracji i jadłodajni w tym okresie jest nieczynna w ciągu dnia, a spożywanie pokarmów w miejscach publicznych przez osoby innych wyznań może być uznane za wysoce niestosowne. Mężczyzna w islamie może mieć jednocześnie do czterech żon. Przytaczany na początku wpisu przypadkowo napotkany muzułmanin, powiedział mi, że trzeba być wyjątkowym dżentelmenem, żeby posiadać cztery żony. Dlaczego? – spytałem. „No wiesz, cztery baby na głowie” – odpowiedział.
Podczas pobytu w Kota Bharu jeden dzień spędziliśmy w oddalonej o około 23 km, nadmorskiej miejscowości Bachok. Znajduje się tam plaża i infrastruktura rekreacyjno-żywieniowa, z której korzystają niemal wyłącznie mieszkańcy i turyści lokalni. Spacerując niedaleko plaży mieliśmy okazję zobaczyć jak Malezyjczycy piknikują całymi rodzinami. W tej malutkiej miejscowości poznaliśmy Izzata, który ugościł nas w swoim domu. Mieliśmy zatem okazję spać w domu rodziny muzułmańskiej. Gdy weszliśmy do mieszkania, jego mama jeszcze naprędce ubierała hidżab, gdyż tylko najbliższa rodzina może kobietę oglądać bez takiego nakrycia głowy. Izzat wiele opowiadał nam o islamie. Bardzo interesujące były niektóre historie z jego podróży do Europy i problemy z jakimi się tam zetknął. Problemy jakich my, Polacy niebędący muzułmanami, często nie potrafilibyśmy sobie nawet wyobrazić.
Wyznawcy islamu muszą modlić się pięć razy w ciągu doby. Pięciokrotna modlitwa jest jednym z pięciu filarów wiary. W związku z tym, że modlitwa odbywa się poprzez wykonywanie pewnych charakterystycznych gestów, nasz Malezyjczyk w Europie, chciał uniknąć ciekawskich ludzkich oczu. Z tego względu poszukiwanie odpowiedniego miejsca do modlitwy urastało do rangi naprawdę poważnego problemu, wręcz wyzwania. Nasz znajomy opowiadał nam jak modlił się gdzieś na magazynie supermarketu czy w jednej z ciasnych weneckich uliczek. Innym razem w galerii handlowej nazbierał sobie w sklepie pełno ubrań i poszedł z nimi do przymierzalni, by tam oddawać się w zaciszu swoim praktykom religijnym. Inna kwestia to jedzenie halal. Wyznawcy islamu mogą spożywać wyłącznie mięso ze zwierząt ubitych w sposób rytualny, zgody z zasadami ich religii. Europejskie linie produkcyjne kurczaków z mechanicznie ucinanymi w połowi głowami i nogami raczej tych zasad nie spełniają. W obawie przed problemami ze znalezieniem jedzenia cała rodzina w podróż do Europy zabrała zapasy ryżu i ryżownicę.
Spędzając czas w Kota Bhrau jeden dzień poświęciliśmy na zwiedzanie niedalekiej wioski Kampong Laut. Można tam dopłynąć małym lokalnym promem. Wioska jest bardzo urokliwa, a ludzie na widok obcokrajowców uśmiechają się i często zagadują. Jedni to nawet specjalnie dla nas zatrzymali się samochodem żeby chwilę porozmawiać. W Kota Bharu odwiedziliśmy m.in. muzeum islamu i sławny, jeden z największych w kraju, nocny bazar. Architektura miasta naznaczona jest wpływami arabskimi. Miejscowość ta jest kompletnie odmienna od wszystkich jakie dotychczas widzieliśmy w naszej podróży.
Nasz przyjazd do Malezji zbiegł się w czasie z konfliktem zbrojnym, w który kraj ten musiał się zaangażować. Część stanu Sabah na wyspie Borneo stała się areną działań militarnych, po tym jak na wyspę dotarły uzbrojone oddziały z Filipin, chcące włączyć część terytorium Malezji do Sułtanatu Sulu. Cała sprawa polityczna jest trochę bardziej zawiła. Niemniej jednak docierały do nas różne niepokojące informacje. Nie mieliśmy za bardzo jak śledzić przebiegu wydarzeń, gdyż polskie media temat przemilczały zupełnie, a angielskie źródła też za wiele nie mówiły. O sytuacji staraliśmy dowiadywać się na bieżąco od Malezyjczyków. Ostatecznie cała sprawa nie zmieniła naszych planów na podróż, a późniejsze doniesienia były coraz bardziej uspokajające.
Po tygodniu spędzonym w stolicy stanu Kelantan ruszyliśmy dalej w głąb Malezji. Dla wielu podróżujących miasto to jest i będzie tylko puntem przesiadkowym w drodze do Tajlandii czy na pobliskie wyspy. Jednak dla nas Kota Bharu pozostanie czymś więcej niż tylko jedną ze stacji przesiadkowych – miastem, wywołującym wspomnienia bardziej doniosłe. "Jeśli chcesz poznać islam, nie patrz na ludzi - czytaj Koran". Co tymi słowami chciał przekazać mi pewien przypadkowo spotkany na ulicy muzułmanin? Czy nie podoba mu się brak radykalnego konserwatyzmu wśród Malezyjczyków wyznających islam? Czy może myśli wręcz przeciwnie i chciał mi przekazać bym nie patrzył na wszystkich muzułmanów tylko przez pryzmat tego co mówi się w zachodnich mediach o terrorystach i islamskich ekstremistach? A może po prostu stwierdził, że ludzie nie praktykują religii w sposób prawidłowy i żeby szukać prawdy o wyznaniu, nie należy obserwować wyznawców, tylko sięgnąć po Koran? Jego myśl na pewno była głęboka, a cała rozmowa dla nas obu bardzo wartościowa. Często najtrudniej uzmysłowić sobie prawdy uniwersalne. Ta, by nie oceniać nieznanego przez powierzchowne obserwacje i opinie innych ludzi zawiera się w głębokim przemyśleniu, które wyniosłem z jego słów: Jeśli chcesz poznać jakąś religię, nie patrz na wyznawców - czytaj jej nauki.
Paweł