Jego angielskie imię to Kalvin. Chińczycy rozpoczynając naukę języka angielskiego wybierają sami dla siebie angielskie imiona. Wybór jest o tyle ważny, że takie imię często pozostaje już na całe życie, a później można je nawet wpisać do paszportu. Po wcześniejszym umówieniu, spotkaliśmy się na jednym z przystanków autobusowych w Guilin. Przyjechał po nas na rowerze, a następnie zaprowadził do swojego mieszkania, w którym nas gościł.
Mieszkanie, w którym spaliśmy jest zaadaptowane na szkółkę językową. Kalvin prowadzi w niej lekcje języka angielskiego dla dzieci. Niby jeszcze nic w tym wyjątkowego, ale… No właśnie… Nie jest to jego praca zarobkowa. W każdy weekend nasz znajomy poświęca kilka godzin swojego prywatnego czasu na uczenie dzieci języka angielskiego zupełnie za darmo! Z tego co nam opowiadał zrozumieliśmy, że dzieci, które uczestniczą w jego lekcjach, pochodzą z rodzin potrzebujących.
Kalvin bardzo zaimponował nam swoją postawą. Olbrzymie wrażenie zrobiła na nas sama idea bezpłatnego dzielenia się swoją wiedzą z dziećmi z potrzebujących rodzin. Tacy ludzie inspirują. Wskazują drogę do stawania się coraz lepszym. Jesteśmy szczęśliwi, że na naszej chińskiej drodze spotkaliśmy tak dobrego człowieka.
Paweł