W Chinach jest ogromne, o wiele większe niż w krajach europejskich, rozwarstwienie pomiędzy tymi, którzy zarabiają najwięcej, a tymi którzy zarabiają najmniej. W Pekinie bardzo widoczny jest wysoki poziom wzrostu ekonomicznego Chin, kraju z jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się obecnie gospodarek na świecie. Centra biznesowe i galerie handlowe, jakich pewnie jeszcze długo w Polsce nie będzie, kontrastują z hutongami - biednymi uliczkami, gdzie ludzie mieszkają bez dostępu do węzła sanitarnego, korzystając z łazienki i wody w publicznych toaletach.
W Państwie Środka z jednej strony cały czas trwa komunizm, pod twardą ręką władzy, a z drugiej strony coraz bardziej rozwija się kapitalizm. Nasza koleżanka z Tajwanu powiedziała, że mimo, iż dla nas może to być szokujące, to znaczna część Chińczyków akceptuje obecną sytuację. Ludzi ci są zadowoleni, że mają dom, pracę i pewien poziom statusu materialnego. Na ulicach widać wielu szybko bogacących się Pekińczyków, którzy jakby jeszcze nie dojrzeli do posiadania tego wszystkiego.
Kapitalizm chiński jest zupełnie inny, niż ten zachodni. Nie ma wolnego rynku. Niby istnieje konkurencja, ale wszystko i tak jest sterowane przez państwo. Nawet taki gigant jak Google chcąc funkcjonować na chińskim rynku musiał dostosować się do tutejszych zasad gry. W kraju naprawdę istnieje bardzo silna cenzura. O tym jak blokowany jest Internet przekonaliśmy się sami. Poza tym, że o serwisach YouTube, czy Facebook w ogóle można zapomnieć, to wiele stron o tematyce niewygodnej dla władzy również jest blokowanych.
To prawda, że w Chinach nie ma wolności słowa. Nasza koleżanka przytoczyła nam przykład ostatniej sytuacji w kraju. Po negatywnych słowach na temat władzy, wypowiedzianych w telewizji przez pewnego celebrytyę, nie było możliwe wysyłanie sms'ów zawierających w treści jego nazwisko. Ludzie chcący wysłać sms'a na temat tej wypowiedzi, po naciśnięciu na telefonie „wyślij” otrzymywali komunikat z informacją, że wiadomość nie została doręczona do adresata.
Nasza koleżanka opowiedziała nam także o swoim kraju. Tajwan, a właściwie Republika Chińska (nie mylić z Chińską Republiką Ludową = Chiny) to państwo, które leży na wyspie w południowo-wschodniej Azji. Republika Chińska jest oficjalnie nieuznawana przez większość krajów na świecie (w tym również przez Polskę; w Europie uznaje ją tylko Watykan), a Chińska Republika Ludowa traktuje terytorium Tajwanu za swoją 23 autonomiczną prowincję. „Nie rozumiem dlaczego musimy wyrabiać wizy podróżując do Tajwanu, przecież oni są częścią Chin” – powiedziała nam później z pełnym przekonaniem inna nasza koleżanka – rodowita Chinka. Nasza Tajwanka opowiadała poza tym, że gdy pierwszy raz przyjechała do Pekinu, taksówkarz zagadał ją skąd jest. Gdy odpowiedziała, że z Tajwanu, ten dał jej długi wykład na temat tego, że przecież Tajwan należy do Chin. Teraz niechętnie przyznaje się publicznie do tego, skąd pochodzi.
W praktyce Chiny nie mają na Tajwanie żadnej władzy. Tajwan realnie jest niezależnym państwem i nigdy nie należał do Chińskiej Republiki Ludowej. Zdołał obronić się przed komunizmem. Jest to naturalny spadkobierca kultury starożytnych Chin, tych wspaniałych Chin z tradycjami, zanim komunizm nakazał zniszczyć dorobek dziejów. Na Tajwanie zachował się język chiński z tradycyjną pisownią, która zdaniem naszej koleżanki jest o wiele piękniejsza, ale również trudniejsza niż funkcjonująca obecnie w Chinach pisownia uproszczona.
Wielu Tajwańczyków przyjeżdża osiedlać się i pracować w Chinach. Jest to dla nich szansa na lepsze życie. Z jednej strony czują oni respekt przed tym potężnym krajem i wiedzą, że są od niego uzależnieni, a z drugiej strony czują do niego niechęć. Tajwanka opowiadała, że po przyjeździe do Chin, zachowania Chińczyków, takie jak plucie na ulicy, łamanie przepisów drogowych, wpychanie się do metra, tak samo jak dla nas, były dla niej zupełnie obce i trudne do zaakceptowania. Wiele razy podkreślała, że jest bardzo dumna z faktu bycia Tajwanką.
Magda